https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Służby sanitarne nie wiedziały o awarii w parku 1000-lecia

Maria Eichler
Akcja w parku 1000-lecia była skomplikowana, wykorzystano sprzęt strażacki z Gdańska.
Akcja w parku 1000-lecia była skomplikowana, wykorzystano sprzęt strażacki z Gdańska. Maria Eichler
Katastrofa ekologiczna w parku 1000-lecia każe postawić pytanie o to, jak w takich przypadkach powinny działać służby.

Wczoraj miały być pobierane kolejne próbki z zanieczyszczonych ściekami kanałów i stawów w parku 1000-lecia. Poprzednie wyniki, tuż po skażeniu były bardzo złe. - Woda była piątej klasy we wszystkich zbiornikach - informuje burmistrz Arseniusz Finster. - Ale wypompowaliśmy cztery tysiące metrów sześciennych wody, około 20 procent skażonej wody zostało.

Jak podkreśla, następuje jednak wymiana wody i jej samooczyszczanie, więc sytuacja powinna wrócić do normy. Po skażeniu woda nie była zrzucana do Strugi Jarcewskiej, dzięki zamontowanym zastawom. Wczoraj miały być już otwarte. - Nie było sensu robić badań na obecność e-coli i bakterii kałowych - wyjaśnia burmistrz. - Ale na pewno nie ma cholery czy dżumy, jak mówili niektórzy.

Nie wiadomo jednak, skąd ta pewność, co faktycznie w wodzie jest, skoro badania ograniczyły się do związków chemicznych, a nie drobnoustrojów chorobotwórczych. W sztabie kryzysowym powołanym przez burmistrza - mimo jego zapewnień - nie było przedstawiciela sanepidu. Więcej - sanepid w ogóle nie interesował się tą awarią! - Nie dostaliśmy takiego zgłoszenia - tłumaczy Stanisław Jażdżewski, zastępca dyrektora TSSE. - My zajmujemy się głównie wodami na kąpieliskach. Owszem, jak jest zagrożenie, to wkraczamy.

Czyżby wylanie ścieków do parku było minimalnym zagrożeniem? I dlaczego nie ma nadzoru sanitarnego nad działaniami ratusza?

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska