W 2019 r., kiedy kierował pan sztabem wyborczym Koalicji Obywatelskiej pojawiły się podejrzenia, że jesteście szpiegowani przez służby.
Od początku nagonki TVP na mojego tatę, mamę, na mnie i moją rodzinę twierdziłem, że to przede wszystkim uderzenie w sztab wyborczy. Od początku byłem przekonany, że to operacja służb specjalnych. Proszę prześledzić moje wpisy dotyczące tej wielkiej fali hejtu, która wylała się w środku kampanii wyborczej na mnie jako szefa sztabu. Wyjdzie jeszcze dużo ciekawych rzeczy, ponieważ udało mi się odzyskać esemesy ze starego telefonu, które udowadniają, że najprawdopodobniej za pomocą Pegasusa służby - bezprawnie, bez podstawy prawnej - pozyskały moje stare esemesy, które następnie - również bezprawnie zostały przez kogoś sfałszowane, żeby skompromitować mnie podczas kampanii wyborczej. Z jednej strony sztab był podsłuchiwany, inwigilowany, a z drugiej strony uderzono we mnie fałszywymi esemesami, żeby podważyć moją wiarygodność jako człowieka prowadzącego kampanię wyborczą, co sparaliżowało pracę sztabu i wpłynęło na wyniki wyborów.
Wyjaśnijmy Czytelnikom, Pegasus, to izraelski system…
… umożliwiający zhakowanie telefonu i pozyskanie całej jego zawartości: esemesów, zdjęć i maili. Całej korespondencji i komunikatorów. Umożliwia służbom zdalne uruchomienie mikrofonu i kamery w naszych telefonach. Telefon staje się chodzącym „koniem trojańskim” wychwytującym wszystkie dźwięki w mojej okolicy. Umożliwia podsłuchanie wszystkich rozmów. Podkreślam, to jest nielegalne w Polsce. Pegasus został kupiony przez służby z Funduszu Pomocy dla Ofiar Przestępstw. Aby legalnie uzyskać dostęp do naszych informacji, służby powinny złożyć wniosek do sądu i dopiero po zatwierdzeniu przez trzy miesiące pozyskiwać np. esemesy. W moim przypadku bezprawnie włamano się na mój telefon, pozyskano stare esemesy, które - co ciekawe - nie pasowały do tezy. Po prostu Krzysztof Brejza był za uczciwy, dlatego panowie ze służb postanowili je sfałszować, żeby osiągnąć efekt.
Te - jak pan twierdzi - sfabrykowane esemesy zostały później upowszechnione.
Podczas kampanii wyborczej telewizja publiczna uderzyła nimi we mnie. Wielokrotnie przez szereg dni były one odczytywane w głównym wydaniu „Wiadomości” oraz w kanale TVP Info. Mam to wszystko zarchiwizowane. Nagonek na mnie i rodzinę było 600. Ekwiwalent reklamowy, gdybym chciał wyczyścić swoje nazwisko, wyniósłby kilkanaście milionów złotych. To wyliczenia firmy medialnej, które przeprowadziła analizę mojej sprawy. Choć jest to walka Dawida z Goliatem, ja tego nie odpuszczę. Moja żona, która mnie reprezentuje jako mecenas, skierowała już kilka pozwów o ochronę dóbr przeciwko TVP. Podczas wakacji z grupą prawników opracowaliśmy bardzo solidnie przygotowany pozew (z analizą informatyczną telefonu, analizami medialnymi). Został on złożony do sądu. Nie jest to jedyna sprawa. Jestem w tej chwili parlamentarzystą opozycji z największą liczbą spraw przeciwko TVP, ale nie mam innego wyboru. Zrobię wszystko, żeby ujawnić prawdę na temat tego, co spotkało mnie i moją rodzinę.
Próbowano podpiąć pana pod tzw. aferę fakturową w inowrocławskim ratuszu?
Fałszowanie materiałów miało mnie „wkleić” w ten oraz w wątek kruszwickiego Centrum Sportu.
Zarzucano panu szerzenie mowy nienawiści oraz tego, że podległa panu farma internetowych trolli.
Były to kłamliwe oskarżenia, które weryfikuję w pozwie przeciwko TVP. Na potrzeby tych pomówień preparowano esemesy, które miały uzasadnić kłamstwo jakimś materiałem operacyjnym. Przypomnę, że wygrałem jedną sprawę z telewizją w trybie wyborczym z panem, który też pomawiał mnie o kierowanie inną farmą trolli, czyli w sprawie „Soku z buraka”. Pomimo tego, że w trybie wyborczym wygrałem z pracownikiem TVP, to nie przeprosił mnie on od czasu kampanii wyborczej. Nie zrealizował orzeczenia sądu, a później kasował swoje stare tweety. Gróźb i hejtu wobec mnie jest cała masa. Miesiąc temu pojawiły się groźby, że najpierw zostanie zamordowany mój tata, a później ja.
Niebezpieczny obrót sprawy zaczęły przybierać już, gdy zgłosił pan podpalenie kamienicy, w której mieszkacie.
Zatrzymano niewinnego człowieka, a sprawcy do dziś nie ustalono. Opinia biegłych wskazywała na celowe podpalenie tak naprawdę ściany pod pokojem moich dzieci. A po hejcie na mnie ze strony telewizji w 2019 roku pojawiły się groźby uprowadzenia ze szkoły i skrzywdzenia moich dzieci. Po tym Komenda Wojewódzka Policji z Bydgoszczy zapewniła mojej rodzinie i mnie ochronę. Za takie zachowanie jesteśmy wdzięczni policji. Proszę też zauważyć absurdalność świata, w którym żyjemy. Z jednej strony państwo szczuje kłamstwami na polityka opozycji, a z drugiej, żeby temu politykowi i jego rodzinie nic się nie stało, to zapewnia im ochronę.
W Polsce to możliwe?
Czuję się jak na Białorusi. Myślałem, że takie historie znam tylko z opowieści ojca o działalności opozycyjnej z lat 80. oraz ze stanu wojennego. Myślałem, że to zawsze będzie historia. Jest trochę inaczej.
