Ptasia grypa jest blisko granic powiatów lipnowskiego i włocławskiego. Na szczęście, na tym terenie nie ma dużych ferm drobiu. W pow. włocławskim są dwie: we Włocławku oraz w Smólniku. Po kilka czy kilkanaście sztuk drobiu ma jednak większość gospodarstw. Służby sanitarne i weterynaryjne jednak dmuchają na zimne.
Większe gospodarstwa odwiedzają lekarze weterynarii, przypominając, co w tej sytuacji należy robić. Mieszkańcy, którzy hodują drób są też informowani przez sołtysów o konieczności zamykania kaczek, kur, gęsi i indyków.
Gmina Dobrzyń nad Wisłą leży najbliżej Myśliborzyc i Uniejewa, gdzie wykryto ptasią grypę. Na drodze z Dobrzynia do Płocka w czasie weekendu ruch był niewielki. Radosław Dydo wracał tą trasą do Bob-rownik z Płocka. Na granicy województw mazowieckiego i kujawsko-pomorskiego przejechał przez matę, a policjanci sprawdzili zawartość bagażnika jego auta. - Uważam, że nie ma powodów do paniki - mówi R. Dydo. - Skoro na drodze są maty, nie powinno być problemów. Dodaje jednak, że ma zamiar w najbliższym czasie zrezygnować z jedzenia drobiu. Tak na wszelki wypadek. - W końcu wołowina też jest dobra - dodaje.
Mieszkańcy wsi w gminie Dobrzyń nad Wisłą__mówią, że póki ptasia grypa jest od nich kilka kilometrów, nie ma powodów do niepokoju. W obawie przed mandatami większość gospodarzy pozamykała drób w stajenkach i kurnikach. Podwórka są puste.
Właścicieli drobiu najbardziej teraz interesuje to, kiedy ograniczenia i zakazy zostaną odwołany. Bo idą święta a to dobry okres, żeby sprzedać kurę lub kaczkę. Martwią się jednak, czy w czasie, gdy panuje ptasia grypa, mieszczuchy nie zaniechają zakupu drobiu.