I choć są tacy, którzy twierdzą, że trzeba się zakochiwać w kobietach, nie w samochodach, miłośnicy starych wozów wiedzą swoje - pucują, szykują, dorabiają części i spotykają się na jedynych swego rodzaju zlotach w Tucholi. - Nasz velorex to 63 rocznik - mówią Rafał i Michał Stelakowie. - Znaleźliśmy go na szrocie, remontowaliśmy dwa lata. Był wrośnięty w krzaki, plandeka dziurawa, narobiliśmy się, ale wygląda, że lepiej nie trzeba. I jeździ po ulicach, bo jest zarejestrowany, jak każdy inny pojazd.
_I choć w Tucholi najwięcej jest wiekowych motocykli, nie brakuje też takich, którzy kolekcjonują stare maszyny rolnicze. - Taki lanz na przykład, to unikat - mówi Zbigniew Brzuchalski, szef stowarzyszenia miłośników starych pojazdów. - Piękna maszyna, tylko pozazdrościć.
_Ci, którzy kochają stare wozy, napasą nimi oczy podczas nadchodzących Dni Borów Tucholskich - o tym, jakie atrakcje szykują miłośnicy starych pojazdów, wkrótce.
Smak na staruszka
Tekst i fot. Barbara Zybajło

- Ze starym samochodem jest jak z kobietą - żeby się zakochać, trzeba mieć smak - mówi Zbigniew Brzuchalski, dzięki któremu renesans przeżywają stare wysłużone czterokołowce.