W lesie nieopodal Charzyków w jedną noc urosła góra śmieci. Sprawca zadał sobie wiele trudu, gdyż dojazd do tego miejsca nie należy do najłatwiejszych. Miał pecha, bo dziennikarz "Pomorskiej" wiedział, czego szukać i zabezpieczył dowody.
Skontaktowaliśmy się z Nadleśnictwem Rytel, które opiekuje się lasami w rejonie Charzyków i wskazaliśmy miejsce przestępstwa strażnikowi.
- Co chwila dowiadujemy się o takich nielegalnych wysypiskach - powiedział nam Wiesław Hinc, strażnik leśny. - _Staramy się odnaleźć sprawców, ale nie zawsze jest to możliwe. Często pomagają nam przypadkowi świadkowie, a czasami sami śmieciarze, do których docieramy po śladach. Kiedy już wiemy, kto wyrzucił odpady, nakładamy grzywnę do pięciu tysięcy złotych.
_Zwracamy się z apelem do Czytelników, którzy są świadkami tego typu przestępstw, o notowanie numerów rejestracyjnych pojazdów i informowanie policji lub straży leśnej.
Do tematu wrócimy.
Śmieci w lesie
Tekst i fot. (gf)

Strażnik leśny Wiesław Hinc często spotyka się z takimi przykładami ludzkiej bezmyślności i głupoty.
Są ludzie, którzy traktują las jak wysypisko śmieci. Wypowiadamy im wojnę.