Wystarczy zrobić dosłownie kilka kroków z obrzeża miasta do lasu, aby zobaczyć wyrzucone puszki i butelki po piwie, po wódkach (tego jest chyba najwięcej), zużyte chusteczki i opakowania po nich, a także po artykułach spożywczych, najczęściej słodyczach. Widać też części zużytego sprzętu RTV i AGD, opony, wywieziony autami gruz po remontach mieszkań i tym podobne rzeczy.
- Niech pan tylko spojrzy do tego worka! Przecież to aż trudno uwierzyć, że ludzie aż tak dużo piją alkoholu. I to gdzie? W lesie! Pełno tu szkła po „małpkach” i wódkach półlitrowych, mnóstwo puszek po piwie – wskazuje dziennikarzowi „Pomorskiej” Piotr Denis, wolontariusz sprzątający położone na północ od Bydgoszczy lasy nadleśnictwa Żołędowo (na zlecenie tego nadleśnictwa).
Pan Piotr jeździ leśnymi drogami swoim samochodem osobowym (oczywiście za specjalnym pozwoleniem Lasów Państwowych), zbiera do worków śmieci i odstawia je w jedno miejsce przy śródleśnej wiacie turystycznej. Później „urobek” zabierany jest do utylizacji specjalistycznym transportem służb leśnych lub wynajętych firm.
Reprymenda była niesłuszna
Fakt, że pan Piotr podjechał pod wiatę własnym autem i przy innych workach zostawił kolejny, wzbudził podejrzenie autora tekstu o to, że sam wywozi do lasu swoje śmieci. Został więc przez niego „jak należy” zbesztany. Dopiero wtedy okazało się, że jest wolontariuszem działającym na rzecz lasów, a nie przeciwnie. Został więc przeproszony.
- Panie, co to by było, gdyby nikt nie sprzątał tych lasów? Robię to także w nadleśnictwie Różanna w okolicach Koronowa – wyjaśnia nam Piotr Denis, mieszkaniec Bydgoszczy, od kilku dobrych lat na emeryturze. - To przykre, ale ludzie, choć oczywiście nie wszyscy, naprawdę nie dbają o środowisko naturalne. Jak można iść na spacer do lasu i wyrzucać na boki wszystko to co już nie jest potrzebne? A tak się dzieje.
To też może Cię zainteresować
Wolontariusz proponuje, aby każdy komu leży na sercu wspólne dobro, zabierał na spacer po lesie worek na śmieci i zbierał odpady. Potem ten worek można bez problemu zostawić przy wiacie turystycznej.
Wywożą tony odpadów
Jak widać zaśmiecanie lasów to ogromny problem w naszym regionie. W roku 2021 z terenu zarządzanego przez Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Toruniu (całe województwo kujawsko-pomorskie, powiat chojnicki i niewielkie fragmenty Wielkopolski, Mazowsza i Warmińsko-Mazurskiego) wywieziono 5,5 tys. metrów sześciennych wszelkiego rodzaju śmieci, a to kosztowało 1,8 mln zł.
Z lasów państwowych w całym kraju wywieziono w ubiegłym roku 90,5 tys. metrów śmieci, a operacja ta kosztowała 20 mln zł.
Nie są to pełne szacunki, bowiem wiele śmieci nie zostaje zauważonych podczas codziennej pracy przez leśników, służby leśne, zakłady usług leśnych i przeczesywania lasów przez wolontariuszy. Śmieci wciąż jest mnóstwo, bo ani nie można dostatecznie skutecznie dotrzeć do świadomości ludzi, ani ci nie obawiają się mało dotkliwych kar.
Kary mogą być surowe
A te za śmiecenie w lasach, podobnie jak w parkach i na skwerach, wynoszą – jak za zwykłe wykroczenie - od 20 do 500 złotych. Za nieuprawniony wjazd pojazdem mechanicznym do lasu grozi 500-złotowy mandat.
Stosunkowo nowy akt prawny z 22 lipca 2022 roku „o zmianie niektórych ustaw w celu przeciwdziałania przestępczości środowiskowej” (jest już obowiązujący) mówi w art. 162: „Kto w lasach zanieczyszcza glebę lub wodę albo wyrzuca do lasu kamienie, odpady, złom lub padlinę niebędące odpadami lub inne nieczystości, albo w inny sposób zaśmieca las, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 500 złotych. Tak się dzieje jeśli sprawa zostanie skierowana przez odpowiedni organ do sądu.
To też może Cię zainteresować
Jeżeli czyn polega na zakopywaniu, zatapianiu, odprowadzaniu do gruntu w lasach lub w inny sposób składowaniu w lesie odpadów, sprawca podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 1000 złotych”. Ustawodawca założył też możliwość orzeczenia obowiązku przywrócenia do stanu poprzedniego.
