Już na poprzedniej rozprawie w tym procesie obrońcy pytali sędziego, czy konieczna jest na sali obecność ich klientki Marii O.-H. Sędzia Jarosław Całbecki przychylił się do tego wniosku.
Wczoraj w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy zeznawał nowy świadek. To powołany przez obronę Sławomir Dylewski, ekspert z toruńskiego Biura Ekspertyz z Wypadków Drogowych i Techniki Motoryzacyjnej.
Czytaj: Jechali na Jasną Górę. Zginęli pod Stryszkiem... Wyrok nie wróci życia trzech motocyklistów
Obrona ma biegłego
- Wie pan, w jakiej sprawie będzie pan składał zeznania? - zapytał sędzia.
- Tak, oczywiście - padła odpowiedź. Dylewski dodał, że nie jest w żaden sposób spokrewniony z Marią O.-H., a ponadto nawet jej nie zna.
Już na rozprawie kilka tygodni temu obrońcy oskarżonej (ma ich trzech) rozdali sędziemu, pani prokurator i pełnomocnikom rodzin ofiar tragicznego wypadku ekspertyzę Dylewskiego. Miała być odpowiedzią na opinię wydaną przez Marcina Sykę, pierwszego biegłego powołanego w procesie.
Chronologia tragedii
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy zdarzenia z 14 kwietnia 2012 roku. Tego dnia Andrzej J. i Jacek K. wraz z kilkunastoma innymi motocyklistami wyjechali na inaugurację sezonu motorowego. Zlot miał się odbyć w Częstochowie. Zdążyli przejechać zaledwie parę kilometrów. Zginęli w okolicach podbydgoskiego Stryszka, na drodze prowadzącej do Przy-łęk. Według śledczych bydgoskiej prokuratury wypadek spowodowała Maria O.-H., która kierowała hondą CRV. To żona ordynatora w jednym z bydgoskich szpitali. Motocykle miały uderzyć w jej auto w momencie, gdy skręcała w kierunku Przyłęk.
Kierujący yamahą Andrzej miał 55 lat, a Jacek 39. Najmłodsza ofiara wypadku to 26-letni Jakub. Jechał z Jackiem, jako pasażer na motocyklu triumph.
Zeznający wczoraj Dylewski twierdził, że jeden z motocykli stów mógł zostać wyrzucony z motoru w momencie, gdy gwałtownie hamował.
To opinia sprzeczna z ustaleniami biegłego Syki, który był zdania, że motocyklista uderzył w ziemię po zderzeniu z autem.
Inne auto w symulatorze
- W wyniku zderzenia kierujący motorem zostałby odrzucony na odległość około 58 metrów od miejsca wypadku - wyjaśniał Dylewski. Przysłuchujący się tym rewelacjom obrońcy oskarżonej sprawiali wrażenie zadowolonych.
Czytaj: Proces w sprawie tragedii motocyklistów w Stryszku
Biegły zrekonstruował przebieg zderzenia z terenową hondą przy użyciu komputerowej symulacji. Okazało się jednak, że w programie, którym się posługiwał, nie ma takiego modelu Hondy, którą kierowała Maria O.-H. Zwrócił na to uwagę obecny na sali Syka.
- Model identyczny z autem, którym kierowała oskarżona, będzie dostępny w nowej edycji programu w październiku - wyjaśnił Dylewski.
Rok po tragedii, na kwietniowej rozprawie pojawił się nowy świadek, Maciej F. Twierdził, że ruszyło go sumienie, gdy czytał artykuły prasowe na temat wypadku. Opowiedział w sądzie, że 14 kwietnia 2012 roku też jechał do Przyłęk i wyprzedził go pędzący citroen na niemieckich rejestracjach. Ten sam, który chwilę później wylądował w rowie, tuż obok miejsca tragedii motocyklistów.
Do sądu trafił też wniosek prywatnego detektywa z Torunia, który również badał miejsce wypadku. - Ci nowi, ujawniający się po roku świadkowie to zastanawiająca sprawa - przyznaje Małgorzata Gabrych, matka zmarłego tragicznie Jakuba.
Marii O.-H. grozi nawet osiem lat więzienia.