Śledztwo prowadzone jest pod kątem narażenia pracownika obsługi na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego spowodowania śmierci pracownika Energylandii. Za popełnienie takich przestępstw może grozić do pięciu lat pozbawienia wolności. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Postępowanie jest w toku. Zbierany jest materiał dowodowy, przesłuchiwani świadkowie. Składali wyjaśnienia nawet w weekend.
CZYTAJ TAKŻE:
Pierwsze ustalenia śledczych poznaliśmy dzień po tragedii
W piątek ciało tragicznie zmarłego zostało przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie.
- Na wyniki sekcji zwłok musimy poczekać dwa, jeśli nie trzy tygodnie – informuje prokurator Mariusz Słomka, rzecznik Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu. - Specyfika tych badań, m.in. badania toksykologiczne na obecność choćby alkoholu powoduje, że to musi trwać, wyników nie może być z dnia na dzień – dodaje.
Do śmiertelnego wypadku doszło w czwartek (16 sierpnia) ok. godz. 20.30. Jak ustalili śledczy, 37-letni pracownik obsługi parku został uderzony najprawdopodobniej przez rozpędzony wagonik rollercoastera . Mężczyźnie niezwłocznie udzielona została pomoc medyczna przez przybyłych na miejsce zdarzenia ratowników medycznych. Po kilkudziesięciu minutach reanimacji poszkodowany zmarł.
Nie żyje pracownik Energylandii w Zatorze. Zginął przez tele...
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
<