Korespondencja z Zhangjiakou
Początek pobytu w Chinach był dla Wąska nieudany. O ile jeszcze niedawno w Pucharze Świata skakał na tyle dobrze, że wydawał się być wręcz pewniakiem do startu w każdym olimpijskim konkursie, o tyle zderzenie z Zhangjiakou okazało się bolesne - Stefan Hula był przed tygodniem lepszy od Wąska w czterech z sześciu treningowych serii i zapewnił sobie udział w zawodach otwierających rywalizację w Chinach. Na dużej skoczni proporcje się jednak odwróciły, więc tym razem to młodszy z zawodników zyskał zaufanie trenera Michala Doleżala.
Warto przeczytać
- Klasyfikacja medalowa Pekin 2022. (20.02) Sprawdź ostateczne zestawienie
- Pekin 2022. "Kamil, ty płakałeś dziś, ja dwa dni temu" - rywal pociesza Stocha
- Michal Doleżal: Kamil Stoch pokazał, jakim jest niesamowitym zawodnikiem [ROZMOWA]
- Kamil Stoch: Zrobiłem wszystko, co mogłem zrobić. Serce mi po prostu pęka [ROZMOWA]
W konkursie Wąsek odpłacił się za nie przyzwoitymi skokami. O ile 129 metrów z pierwszej serii nie było jeszcze niczym wyjątkowym, o tyle 134,5 metra w drugiej rundzie dało 22-latkowi awans z 28. miejsca na 21.
Po tym, co skakałem na treningach, bardzo się cieszę ze skoków konkursowych. Były zdecydowanie lepsze i miałem z nich o wiele więcej frajdy. W pierwszej serii pozycja na rozbiegu jeszcze nie do końca mi pasowała, ale drugi skok był już za to jednym z najlepszych, jakie tu oddałem. Były u mnie małe poprawki w sprzęcie i one zafunkcjonowały. Ten dzień zaliczam więc na pewno na plus - cieszył się po konkursie.
Wąsek to tegoroczny olimpijski debiutant, więc sobotnie zawody zapamięta na długo. Mimo to on sam nie czuł przesadnego stresu związanego ze szczególnym charakterem konkursu. - Szczerze mówiąc większych emocji nie było. Skakało się tak, jak na Pucharze Świata - powiedział.
Wszystko wskazuje na to, że Wąsek znajdzie się w składzie także na poniedziałkowy konkurs drużynowy.
