100 lat ma Klara Wichrowska z Grudziądza

Wspólnie z jubilatką jej najbliżsi oglądali album rodzinny
(fot. Maryla Rzeszut)
To prawdziwe szczęście: dożyć stu lat i mieć wokół siebie liczną,kochającą się rodzinę.
W życiu nie miała łatwo, a jednak wychowała wraz z mężem piątkę dzieci: czterech synów i córkę. Ma 8 wnuków i 12 prawnuków, z których trzech już studiuje.
Nie oszczędzała się dla dzieci. Dziś one się odwdzięczają: na zmianę czuwają przy mamie synowie: Benedykt i Henryk. Ze Starogardu Gdańskiego dojeżdża córka, Teresa Szymańska. Przywozi domowe jedzenie i własne przetwory. Także nalewki z wiśni czy innych owoców lub sosny. - Mama lubi sobie czasem, dla zdrowia, wypić kieliszeczek - mówi pani Teresa. - Dłuższa praca czy przeciągające absorbowanie jej swoim towarzystwem męczy ją, ale trzyma się bardzo dzielnie.
Przeczytaj także: Czersk. Marta Żywicka z Odrów skończyła sto lat. Wojna utkwiła jej w pamięci
Przy Klarze Wichrowskiej zawsze ktoś jest. - Kiedyś mama jeździła do Tereni do Starogardu, teraz już chce być cały czas na miejscu - wyjaśnia Henryk Wichrowski, najstarszy z dzieci pani Klary. - Najważniejsze, że wciąż jest "na nogach", podstawowe rzeczy wokół siebie zrobi a i porozmawia o polityce.
Kiedy ktoś z rodziny założy czerwoną koszulę lub krawat, od razu pani Klara, która jest osobą wierzącą, pyta żartobliwie: - Co to, jesteś komunistą?
Ksiądz proboszcz Krzysztof Zalewski osobiście przyszedł na urodziny odprawić mszę św.
Henryk Orzechowski przyjechał z keyboardem. Wokalistki z zespołu "Kaganek" przypomniały stare piosenki. Była rodzina oraz sąsiedzi, którzy w bramie domu przy ul. Dworcowej, gdzie mieszka, umieścili wywieszkę: "Pani Klaro! Niech Bóg błogosławi Twoje dalsze lata!". Ozdobili girlandą ze świerku. - Lubimy ją za pogodną naturę. Nie raz słyszymy, jak w domu śpiewa! - chwalą sąsiedzi. - Jest wesoło.

Na sali w "Pomorzance" spotkało się 40 osób - najbliższa rodzina Klary Wichrowskiej
(fot. Maryla Rzeszut)
Pani Klara w życiu przeszła wiele przeprowadzek. Mąż, Józef, był dyżurnym ruchu na kolei. Już nie żyje. Zawsze czytał codziennie "Gazetę Pomorską". Jego ostatnią czynnością w życiu była lektura "Pomorskiej"... Zostawił na niej swoje okulary. Zmarł w dniu, w którym urodziła się ich pierwsza wnuczka. - Zobaczycie, to będzie dziewczynka, powiedział jeszcze tego dnia. Wtedy jeszcze nie można było sprawdzić płci dziecka przed porodem.
Żyli zgodnie. Pani Klara wzięła z nim ślub w Wichorzu (pow. chełmiński). Mieszkali później m.in. w Stolnie, Nicwałdzie, Gardei, by ostatecznie osiąść w Grudziądzu. - Czasem było biednie, ale mama prała, cerowała ubrania, pysznie gotowała - wspomina Benedykt. - Nawet całą, ogromną patelnię smażonych ziemniaków w mig ze smakiem "wtrząsnęliśmy"! Na tak liczną rodzinę, rano odbierała 5 litrów mleka. Zawsze była zupa mleczna, np. zacierki. Nieraz wstawała o 4 nad ranem... Hodowała kury, w ogródku uprawiała warzywa.
Najciężej było w czasie wojny. 1 września 1939 r rodzina Wichrowskich około godz. 8 wyprowadziła się z domu. Wkrótce budynek został zrównany z ziemią... Wyżywić i ubrać dzieciaki było szalenie trudno.
Tajemniczy, duży kredens

Klara Wichrowska z wnuczką, Joanną Candelier, która jest adwokatem we Francji
(fot. Maryla Rzeszut )
- Całej rodzinie mama i babcia kojarzy się z "tajemniczą spiżarnią" - wielkim kredensem, w którym trzymała smakołyki własnej roboty: ciasteczka, cukierki-krajankę z kakao i cukru, pierniki, dżemy, pasztety - mówi Wioletta Wichrowska, synowa Benedykta. Pani Wioletta przeczytała specjalne życzenia, od całej rodziny.
Barbara Wichrowska, żona Benedykta podziwia teściową: - Naprawdę, nie jest marudna, nie umęczy, nie ma sklerozy ani reumatyzmu. Owszem, czasem o czymś zapomni, ale na swój wiek trzyma się naprawdę dobrze.Ostatnio nawet zapisywała regularnie różne wydarzenia, prowadziła taki swój dziennik. Teraz też pisze, ale już mniej.
- To jest typowa rodzina "krzyżacka", w tym dobrym znaczeniu. Trzymająca się razem, połączona silnymi więzami, kochająca się - podkreślił Robert Malinowski, prezydent, składając życzenia. Był też Włodzimierz Zieliński, dyrektor MOPR.
- Musieliśmy być na tych urodzinach! - mówi wnuczka pani Klary - Joanna Candelier, wzięta adwokatka z międzynarodowej kancelarii w Lyonie, we Francji. Przyjechała z mężem i dziećmi.
Pani Klara, przy 5 dzieci, znalazła czas na haftowanie i szydełkowanie. Serwetkamim bieżnikami i ozdobami (gwiazdkami na choinkę, barankami itp) obdzieliła całą rodzinę!
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »