Policjanci nie wpuszczali nikogo do Spółdzielni, a po ich wyjściu na drzwiach pojawiła się karteczka, że dziś instytucja ta nie będzie czynna. Przez kilka godzin trwało zabezpieczanie dokumentów, a na koniec trzy osoby zostały odtransportowane do komendy na Warszawską.
- Dwie zostały zwolnione, jedna zatrzymana do dyspozycji prokuratora - informuje szef sekcji kryminalnej Grzegorz Bloch. - Ponieważ w grę wchodzi spora suma pieniędzy, będzie śledztwo prowadzone przez prokuratora.
W aferę są zamieszane kobiety, a sprawa dotyczy przywłaszczenia pieniędzy w Spółdzielni Mieszkaniowej na kwotę ponad 400 tys. zł.
Próbowaliśmy wczoraj skontaktować się z prezesem Spółdzielni Wiesławem Odyą, ale nie było to możliwe. Mimo że jego auto stało jeszcze na parkingu, sekretarka najpierw chciała sprawdzić, czy jest jeszcze na miejscu, by w końcu oznajmić nam, że już wyszedł.
Do tematu wrócimy.