Anwil notuje najlepszą passę w historii swoich 18-letnich występów w ekstraklasie (16-2, w tym 9-0 we własnej hali). Ibędzie starał się ją kontynuować w Warszawie w meczu z Polonią Azbud. W pierwszej rundzie we własnej hali włocławianie wygrali 81:73 i nie było to łatwe spotkanie. Dlatego w stolicy trzeba bardzo uważać. Tym bardziej, że na ból w okolicach żeber narzekał ostatnio Krzysztof Szubarga, na razie nie udało się też pozyskać skrzydłowego w miejsce wypożyczonego Wojciecha Barycza.
Polonia jest nieobliczalna. Potrafiła przegrać w derbach stolicy z młodszymi kolegami z Polonii 2011, a z drugiej strony pokonać Trefla Sopot czy PGE Turów Zgorzelec. Bardzo doświadczedni na ligowych parkietach są Przemysław Frasunkiewicz, Mariusz Bacik, Brandun Hughes, dobrze PLK znają Eddie Miller i Harding Nana, groźnym strzelcem potrafi być Joshua Alexander.
Inowrocławianie z kolei nie mają nic do stracenia. Nikt na nich nie stawia. Atmosfera w zespole nie może być jednak najlepsza. Kilkumiesięczne pasmo porażek ma ogromny wpływ na ich morale. Ponadto zawodnicy są ciągle prześladowani przez urazy i choroby. Pod znakiem zapytania stoi występ Przemysława Łuszczewskiego, który od kilku tygodni zmaga się z kontuzją mięśnia dwugłowego uda. Uraz pachwiny wyleczył już Mindaugas Budzinauskas. Niestety, kilku koszykarzy narzeka na przeziębienia, ale powinni wystąpić przeciwko liderowi PLK. Wpływ na formę mają też problemy finansowe Sportino. Są bowiem opóźnienia w wypłatach.
Gdynianie są w znakomitej formie. W środowy wieczór odnieśli drugie zwycięstwo w TOP 16 Euroligi. Wygrali w Maladze z Unicają 70:50. Wybornie zaprezentowali się Amerykanie - Qyntel Woods (17 punktów, 9 zbiórek) i Ronald Burrell (16 pkt., 6 zb.). Na tablicach znakomicie walczył Adam Hrycaniuk (10 zb.).
W czwartek podopieczni Tomasa Pacesasa wrócili do Polski z Hiszpanii. W sobotę zamdeldują się już w Inowrocławiu. Spotkanie cieszy się sporym zainteresowaniem. Kujawscy kibice chcą bowiem zobaczyć na własne oczy gwiazdy Asseco Prokomu.
Oba mecze w sobotę o 18.00.