- Kwestią najistotniejszą jest zdobycie środków na działanie "Caritas", na prosperowanie. Kolejnym problemem może być sprawa doboru pracowników, ich kompetencje. W Brodnicy działamy dopiero od trzech lat. Gdyby zrobić porównanie do zakładów pracy, to załogi docierają się latami. Może dlatego, że
**_nie dysponujemy
aż takim budżetem nie jesteśmy kokurencyjni, a współpracują z nami specjaliści. Zatrudniamy pedagogów, psychologów, pracowników socjalnych, terapeutów, ale nie możemy im zaoferować tyle, ile tak naprawdę powinni otrzymać, po sprawiedliwości. Moje uposażenie na tym stanowisku to 1400 złotych, najwyższe w administracji "Caritas". Obserwuję też, że opadł boom związany z powstaniem "Caritas", brakuje wolontariuszy. Mimo wszystko staramy się, tę bożą winnicę, dobrze prowadzić.
Gdyby policzyć wszystkie dobra przekazane przez miasto i samorząd na rzecz "Caritas", bieżące zaangażowanie finansowe, można by uznać, że jest
"Caritas" na garnuszku miasta
**Miasto przekazało barak przy alei Gajdy, pieniądze na rozbudowę ośrodka, zleca prowadzenie noclegowni, po prostu nie szczędzi środków, konkretnej pomocy finansowej. Nie oczekując wdzięczności, co najwyżej dobrego słowa.
- "Caritas" ogromnie docenia wkład władz miasta, chcę to mocno podkreślić. Także ksiądz biskup Andrzej Suski, ilekoroć jest w Brodnicy, daje temu wyraz. Chciałbym podziękować za to, że w magistracie pracują ludzie, którzy myślą. Miasto ma strategię rozwoju, a w niej jest też opieka społeczna. I tu określa pola, gdzie ktoś inny może realizować zadania, w miejsce miasta. My to robimy, choćby prowadząc noclegownię. Miasto przekazuje na ten cel rocznie 36 tysięcy złotych.
Noclegownia funkcjonuje na Ustroniu, daleko od siedziby "Caritas". Miał być budowana, obok innych obiektów, które już działają, jak kuchnia, stołówka, bursa dla dziewcząt. Przekazano na ten cel działki budowlane.
**- Niestety, nie powstała
**i na razie naszym problemem jest zdobycie środków na ten cel. Ale nie próżnujemy, jesteśmy na etapie zdobywania materiałów budowlanych. Stołówkę, bursą, kuchnię pomieszczenia administracji udało się zbudować szybko. Błogosławieństwam bożm jest to, że rozpoczęliśmy działalność trzy lata temu, a nie dziś. Bo dziś kondycja państwa, samorządów, przedsięborstw jest gorsza niż kilka lat temu. Rzeczywiście, nie ma obok nas budynku, gdzie noclegownia powinna istnieć, ale ona jest, tyle, ze na Ustroniu. Prowadzona, wydaje mi się, w miarę dobrze.
_Jeżeli będzie możliwość będziemy budować, obok ośrodka, ale nie noclegownię tylko schronisko. Nadto, nie chcemy tych biednych ludzi umacniać w ich bezdomności. Chcemy, aby spróbowali sobie poradzić także przez pracę. Rozmawiałem o tym z jednym z brodnickich prezesów firm, ale za wcześnie, aby mówić o szczegółach. Gdyby to się udało ci ludzie, wykonując proste prace, mogliby zapracować na swój pobyt w takim schronisku. Byłoby to, ze względów społecznych, uzasadnione. To jednak są także etaty dla ludzi pracujących tam, opiekujących się. Trzeba im zapłacić. U mnie w ofercie jest pięć etatów. A przykładowo, Toruń - tam miasto przeznacza na schronisko 500 tysięcy złotych, na 40 osób.
W miasto wieść poszła, że ksiądz dyrektor ma się dobrze, choć narzeka na kondycję "Caritas". Jeździ nowym samochodem renault megane,
na znakach nowomiejskich,
żeby samochód nie był z Brodnicą kojarzony.
- Idiotyzm. Nigdy nie wstydziłem się Brodnicy. Takie plotki mają na celu zniszczenie autorytetu. Kiedyś mieszkałem w Toruniu. Moi rodzice zmarli, zostało po nich mieszkanie. Sprzedałem je, kupiłem samochód, w salonie renaulta, po możliwie najniższej cenie. Ten samochód służy mi do celów służbowych, jeżdżę nim w sprawach "Caritas". Przez cały dzień jestem kierowcą, rano tylko kapłanem. Mam go pół roku, a zdołałem przejechać ponad trzydzieści tysięcy kilometrów. Stoi pod oknem. Można sprawdzić numery rejestracyjne. Przecież mieszkam w Brodnicy, jak mógłbym zarejestrować samochód w Nowym Mieście Lubawskim? Nie mam takiego samochodu.
Brodnickie Centrum "Caritas" działa nie tylko w mieście i powiecie, także w ościennych miejscowościach, w Nowym Mieście Lubawskim, Działdowie, po części w Rypinie. O zaangażowaniu tamtejszych samorządów trudno coś powiedzieć konkretnie.
- Myślę, że ono jest. Osobiście jestem bardzo zadowolony tym, co się dzieje w Nowym Mieście Lubawskim. Starostwo, rada powiatu, im należy podziękować.
**_Partycypacja
jest coraz bardziej jawna. Pięćdziesiąt procent budżetu wypracowujemy sami. Samorządy, zlecając organizacjom pozarządowym pewne zadania, oczekują, że będzie to dla nich z korzyścią. Myślę, że na tym polega partnerstwo. Gdyby kondycja państwa była bardzo dobra, organizacje pozarządowe powinny utrzymać się wyłącznie z samych dotacji przyznawanych przez państwo, za pośrednictwem samorządów, powiatowych czy miejskich.
Generalnie, nie chodzi o licytację, kto dał więcej, kto mniej. Wszyscy dają tyle ile mogą, partycypują w kosztach. Dlatego jeszcze raz powtarzam, jestem wdzięczny władzom miasta Brodnicy i powiatu brodnickiego, innym samorządom.
Na koniec tych wyznań ks. Grzegorz Bohdan zdementował informacje jakoby "Caritas" był zainteresowany zajęciem kuchni w internacie Zespołu Szkół im. C.K. Norwida w Nowym Mieście Lubawskim, pozbawiając tym samym miejsca pracy miejscowego restauratora i jego ekipy.
- Nie wiem skąd jest ta informacja. Została ona, w bardzo śladowym znaczeniu została zasygnalizowana, ale żadnych większych rozmów, postanowień, nie było.
_
