Wnioskodawcy - czterej sympatycy piłki nożnej, żądali "przywrócenia dóbr osobistych" po tym, gdy zostali nazwani "bezmózgowcami" i "terrorystami". Na łamach prasy lokalnej wiceprezydent Maciej Grześkowiak i prezydent Konstanty Dombrowicz mieli zamieścić przeprosiny pod adresem kibiców i wpłacić po 20 tys. zł na rzecz Stowarzyszenia Piłkarskiego "Zawisza".
Do ugody nie doszło, bo wiceprezeydent Maciej Grześkowiak i prezydent Konstanty Dombrowicz nie zjawili się na rozprawie. Dostarczyli do sądu jedynie pisma, w których twierdzą, że kibicom nie przysługuje roszczenie do wnioskowania o ugodę.
- Musimy zastanowić się nad kolejnym krokiem - mówi Łukasz Kaczanowski, adwokat fanów "Zawiszy". - Należy dokładnie przeanalizować pisma od Maciej Grześkowiaka i Konstantego Dombrowicza. Niewykluczone, że po wspólnych uzgodnieniach z moimi klientami, skierujemy do sądu pozew o przywrócenie dóbr osobistych.
Słowa pod adresem kibiców "Zawiszy" padły z urzędników po tym, jak w lipcu ubiegłego roku podczas ceremonii otwarcia Mistrzostw Świata Juniorów w Lekkiej Atletyce na stadionie przy ulicy Gdańskiej zostały wywieszone transparenty. Na jednym z nich widniało hasło: "Od lat każdy wie, że w Bydgoszczy jest Zawisza. Teraz mamy prezydenta, który o tym nie pamięta". Był to protest kibiców wobec zmiany nazwy stadionu. Zniknęło z niej złowo "Zawisza".
Przed salą rozpraw zebrało się wielu przedstawicieli bydgoskich mediów. Sąd nie wyraził zgody jednak zgody na publikowanie wizerunku stron w sprawie.
Więcej informacji wkrótce.