Studentka poskarżyła się w mediach społecznościowych, że interwencja wezwanych policjantów daleka była od standardów. Dlatego ruszyło śledztwo prokuratorskie prowadzone pod kątem niedopełnienia przez nich obowiązków. Zostało ono umorzone, ponieważ śledczy w postawie policjantów nie dopatrzyli się znamion czynu zabronionego.
Jednocześnie okazało się, że podczas interwencji stróże prawa, kobieta i mężczyzna, nie mieli włączonych kamerek. Jest to o tyle dziwne, gdyż właśnie po to policjanci otrzymali miniaturowe kamery, aby mogli nagrywać swoje interwencje. Tymczasem nie uczynili tego i nie poniosą z tego powodu żadnych konsekwencji. Wobec tego jaki był sens wyposażać stróżów prawa w kamerki?
Jak nas poinformował komisarz Marcin Fiedukowicz, rzecznik KMP w Łodzi, czynności wyjaśniające w tej sprawie „nie dały podstaw do przyjęcia, iż doszło do naruszenia dyscypliny służbowej. Jednocześnie wskazano na konieczność właściwego nadzoru użytkowania sprzętu z uwzględnieniem prawidłowego i efektywnego wykorzystania go w służbie.
Warto przypomnieć, że był to początek użytkowania kamer nasobnych przez łódzkich funkcjonariuszy. Zarówno czynności wewnętrzne jak i prowadzone przez prokuraturę potwierdziły, że funkcjonariusze na miejscu byli już po kilku minutach i nie mieli wiedzy o tle seksualnym, co zmieniłoby kwalifikację prawną i przebieg dalszych działań. Podczas rozmowy pokrzywdzonej z funkcjonariuszami był obecny świadek, który jako niezależne źródło potwierdza przebieg interwencji”.
CZYTAJ O NAPADZIE NA STUDENTKĘ
