44-letni Daniel M. odpowiada za zabójstwo żony w 1998 roku i ukrycie jej zwłok w piwnicy domu w Debrznie.
Po mieście zaczęła krążyć wersja, że 20-letnia Angelika Jakubowska spakowała torbę, opuściła męża, roczną córeczkę i wyjechała najpierw do Piły, następnie do Niemiec.
Daniel M. szybko, bo już po dwóch tygodniach, rozpoczął starania o rozwód. Zaczął też pobierać alimenty na dziecko, rzekomo opuszczone przez matkę. W sumie pobrał 15 tysięcy złotych.
Po jakimś czasie do celów spadkowych Angelikę uznano ją zmarłą. I rzeczywiście nią była. W kwietniu 2017 roku odnaleziono szczątki zamordowanej kobiety. Śledztwo gdańskiego Archiwum X pod nadzorem prokurator Renaty Szamiel z Prokuratury Okręgowej w Słupsku wykazało, że Angelika Jakubowska została najprawdopodobniej uduszona przewodem elektrycznym 2 października 1998 roku. Jej filigranowe ciało zmieściło się w torbie. I na długie lata spoczęło w piwnicznym klepisku w zagłębieniu - średniowiecznej studni.
Oskarżony nie przyznaje się do winy. Zmienił nazwisko, gdy ożenił się po raz drugi. Córka Magdalena poznała prawdę dopiero po wykryciu zbrodni. Do tamtej pory żyła w przekonaniu, że matka ją opuściła. Na pierwszej rozprawie odmówiła zeznań.
Mimo że wszystko wskazywało na to, że w piątek proces się zakończy, sąd uwzględnił wniosek obrońcy Marka Kobyłeckiego o przesłuchanie biegłych psychiatrów i psychologa, którzy wydawali opinię w sprawie. Ze względu na czas urlopowy to nastąpi dopiero we wrześniu.
