https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sprawdzą, czy "pod Kruszwicą płynie żyła złota w postaci dobrej wody"

Dariusz Nawrocki
Migawka z dzisiejszej sesji w Kruszwicy
Migawka z dzisiejszej sesji w Kruszwicy screen z wideo
Kruszwica zrobiła pierwszy krok w kierunku wykorzystania wód geotermalnych płynących pod miastem.

Jak już informowaliśmy, ze wstępnych badań naukowców wynika, iż pod Kruszwicą płyną wody geotermalne. Burmistrz Dariusz Witczak liczy, że dzięki nim gmina ma szansę na duże ożywienie gospodarcze.

Pisaliśmy o tym w artykule: Głęboko pod Kruszwicą jest skarb. Chcą sprawdzić jak wielki

Żeby mieć stuprocentową pewność dotyczącą jakości wód pod miastem, trzeba wykonać odwierty badawcze. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej pokrywa 100 procent kosztów. Gmina musi jednak na początek sfinansować sporządzenie dokumentacji projektowej. To koszt 60 tys. zł.

Na dzisiejsze sesji radni jednogłośnie wyrazili na to zgodę. Nie oznacza to jednak, że nie mieli żadnych wątpliwości.

Radny Grzegorz Stanny dopytywał o to, skąd gmina weźmie pieniądze na uruchomienie zakładu geotermalnego. - Czy czasem nie porywamy się z motyką na słońce? Zachwycimy się czymś, a potem zostaniemy tylko z dziurą w ziemi - mówił radny.

Obecny na sesji dr Marek Rasała, adiunkt w Zakładzie Hydrogeologii i Ochrony Wód Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, tłumaczył, że przed podejmowaniem jakichkolwiek decyzji biznesowych trzeba ustalić zasoby energii geotermalnej, które występują pod Kruszwicą. - Jeśli chodzi o dalszy rozwój, wskazane jest powołanie spółki celowej. Tak wiele gmin postąpiło powołując geotermię - tłumaczył.

Radni Bartłomiej Dzwoniarkiewicz i Artur Grobelski pytali o stopę zwrotu takiej inwestycji. - Przedsiębiorcy, którzy będą chcieli zainwestować, muszą wiedzieć, ile na tym mogą zarobić. Jeśli nie będziemy mieli tych wyliczeń, wszystko inne jest nieistotne - mówił Artur Grobelski.

- Dziś jest za dużo niewiadomych, by ktoś rozsądny podał w tej chwili stopę zwrotu. Ostatecznie jeszcze nie wiemy, jaka jest moc energetyczna otworu - mówił dr Marek Rasała. Tłumaczył, że dużo więcej na ten temat będzie można powiedzieć po dokonaniu odwiertu.

- Uważam, że zbyt daleko brniemy w szczegóły - mówił radny Jarosław Kaczmarek. Przekonywał, że trzeba podjąć odważne decyzje i zdecydować się na ten pierwszy krok.

- Jeśli wszystko na niebie i ziemi pozwoli, że z tej geotermii będziemy mogli skorzystać, inwestorzy przyjdą do nas sami - dodał przewodniczący Aleksander Budner.

- Myślę, że 60 tysięcy złotych jesteśmy w stanie zaryzykować po to, żeby się dowiedzieć, czy naprawdę jakaś żyła złota w postaci dobrej wody pod Kruszwicą jednak płynie - stwierdziła skarbnik Małgorzata Ostrowska. Podkreśliła, że gminy, które zaryzykowały i zainwestowały, bardzo na tym skorzystały. - Żal byłoby nie wykorzystać tej szansy - stwierdziła.

Niewiele brakowało, a Mysiej Wieży w Kruszwicy by nie było. Uratowało ją małe kłamstewko Mittelstaedta, właściciela Kołudy.Ten mało znany epizod z historii Kruszwicy zdradził w trakcie niedawnych uroczystości w Mysiej Wieży wicemarszałek Dariusz Kurzawa, doktor nauk humanistycznych, który w przeszłości badał między innymi historię zamku kruszwickiego. - Dużo nie brakowało, a byśmy Mysiej Wieży nie mieli. Prusacy po rozebraniu całego zamku kruszwickiego zaczęli się zabierać za wieżę. Zaczęli ją podcinać, chcieli ją przewrócić i rozebrać. Dopiero właściciel Kołudy będąc u króla pruskiego okłamał go i powiedział mu, że ten zamek był także dziełem zakonu krzyżackiego. Nie było to prawdą, ale król pruski dał się przekonać i wyłożył środki na odnowienie Mysiej Wieży. Dzięki temu nasz symbol polskości takim podstępem zachował się do dzisiejszych czasów - opowiadał Dariusz Kurzawa.Owym właścicielem Kołudy był niejaki Mittelstaedt, a w Prusach królował wówczas Fryderyk Wilhelma IV znany między innymi ze swojego zamiłowania do zabytków. I tak wieżę grożącą zawaleniem uratowano, odnowiono, a następnie udostępniono turystom.Informację tę znalazł w publikacji Władysława Sperczyńskiego "Gopło i Kruszwica. Ilustrowany przewodnik z rysunkami i mapka Gopła" wydanej w Poznaniu w 1923 roku.A na kolejnych slajdach przedwojenne zdjęcia Kruszwicy pochodzące ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego >>>Flash Info odcinek 3 - najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza.

Mysia Wieża w Kruszwicy przetrwała dzięki... kłamstwu [archi...

W Kruszwicy zorganizowano niecodzienny maraton. Organizatorzy zaprosili mieszkańców do pokonania 100 kilometrów na ergometrach. W ten sposób postanowili uczcić 100-lecie odzyskania niepodległości.Spotkali się 16 lutego, dokładnie w setną rocznicę podpisania rozejmu w Trewirze, kończącego działania wojskowe. Dystans stu kilometrów mieszkańcy pokonali na pięciu ergometrach ustawionych w sali gimnastycznej  Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Kruszwicy. Wsparli ich wielcy polscy wioślarze: Kazimierz Naskręcki (olimpijczyk z Tokio, 1964 roku), Łukasz Pawłowski (srebrny medalista z Pekinu, 2008 rok), Ryszard Kubiak (brązowy medalista olimpijski z Moskwy, 1980 rok), Jerzy Ulczyński (olimpijczyk z Monachium - 1972 i Montrealu - 1976), Marian Drażdżewski (olimpijczyk z Monachium - 1972) i Artur Mikołajczewski (olimpijczyk z Rio de Janeiro - 2016, mistrz świata na ergometrze).- 100 kilometrów na stulecie odzyskania Niepodległości to najlepszy sposób, by dziś w wolnym kraju, w wolnej Kruszwicy uczcić tak wspaniałą rocznicę - przekonuje burmistrz Kruszwicy Dariusz Witczak. A dlaczego na ergometrach? - Chcieliśmy pokazać to, co mamy najcenniejsze. Wiosła dają Kruszwicy rozpoznawalność, promują nas i pokazują, jak dobrze potrafimy organizować zawody sportowe - podkreśla.- Pokonaliśmy te sto kilometrów, by przypomnieć wielki czyn naszych pradziadków, którzy dla nas wywalczyli wolną, niezawisłą Polskę - mówi wicemarszałek Dariusz Kurzawa.Przed rozpoczęciem maratonu, niemal na szczycie Mysiej Wieży, odsłonięto dwie tablice. Pierwszą poświęcono pracom remontowym, jakich dokonano w tej historycznej budowli dla uczczenia 100-lecia Niepodległości. Druga tablica upamiętnia natomiast wydarzenie, które miało miejsce w styczniu 1919 roku. Wówczas na Mysiej Wieży powstańcy wielkopolscy Piotr Drzewucki, Ludwik Wysocki i Szablewski wywiesili polską flagę. Wykonała ją Maria Daleszyńska, wnuczka powstańca styczniowego.<script class="XlinkEmbedScript" data-width="640" data-height="360" data-url="//get.x-link.pl/a808a86a-5dce-f59d-5110-9999f90e016e,3d30830c-1c13-3647-8559-5863e87d3ecf,embed.html" type="application/javascript" src="//prodxnews1blob.blob.core.windows.net/cdn/js/xlink-i.js?v1"></script>

100 kilometrów na stulecie Niepodległości w Kruszwicy. Na er...

Flash Info odcinek 3 - najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kruśficzok
W dniu 28.02.2019 o 18:24, Gość napisał:

Radni podjęli pierwszy krok do likwidacji ciepłowni - największego problemu burmistrza?

Jakim trzeba być ignorantem by pieprzyć takie farmazony? nie jestem zwolennikiem obecnego burmistrza,ale co ma piernik do wiatraka? myślę że dobrze będzie gdy za obecnej kadencji wiertło choć w ziemię wejdzie a gdyby nawet dowierciło się do wrzątku to moment gdy zastąpi jakąkolwiek kotłownie to tego może Witczak nawet nie doczekać, co by nie mówić chwała mu za to że sprawy nie olał, chwała radnym że mimo pary ćwoków w składzie jednogłośnie poparła wysupłanie pieniędzy na projekt (sam miałbym 10 pomysłów jak wykorzystać je inaczej,ale gdybym był radnym tez bym poparł), tak czy siak- jeśli sa spore podejrzenia że ta gorąca woda jest pod nami to trzeba to sprawdzić bo samo sprawdzenie  to są dla gminy minimalne nakłady gdyż wiercenie sfinansują już inni.

G
Gość
W dniu 28.02.2019 o 18:24, Gość napisał:

Radni podjęli pierwszy krok do likwidacji ciepłowni - największego problemu burmistrza?

Zemsta o hałas za premie? Droga ta preza
G
Gość

...nawet jak płynie, to diabeł ogonem zakryje...

 

Ropa pod Karlinem nigdy nie wypłynęła.

Bo to przecie polska kranina

...a nie inna... 

G
Gość

Radni podjęli pierwszy krok do likwidacji ciepłowni - największego problemu burmistrza?

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska