W środę torunianki przegrały piąty i decydujący mecz finału I ligi w Łodzi 1:3. Trener Mariusz Soja jednak nie ma żadnych zastrzeżeń do swojego zespołu. - Liczyliśmy, że większe presja będzie po stronie gospodyń, ale tak się nie stało. Przegraliśmy dwa sety do 13, ale to bez znaczenia. Dziewczyny zostawiły serce na parkiecie i jeśli ktoś tego nie widział, to nie ma prawa oceniać. Po dwóch setach podnieśliśmy się i próbowaliśmy walczyć.
Ostatecznie ŁKS wygrał finał w pięciu meczach. Torunianki miały swoje szanse, nie wszystkie wykorzystały. Jak choćby drugi mecz w Łodzi, w którym prowadziły 2:1 i przegrały w pięciu setach. - ŁKS wygrał bitwę i wygrał wojnę. Jestem dumny z tego, co się osiągnęliśmy. Zagraliśmy świetny sezon, pokonaliśmy trudnego rywala w półfinale, w finale stworzyliśmy świetne widowisko. Co dalej? Do niedzieli nie chcę myśleć ani rozmawiać o siatkówce. Musimy odpocząć, spojrzeć na to na chłodno - dodaje szkoleniowiec.
Torunianki zakończyły sezon na parkiecie, ale dogrywka odbędzie się w gabinetach Polskiego Związku Piłki Siatkowej i Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej. W tej chwili nawet mistrzynie I ligi z Łodzi nie są pewne promocji.
- Deklarujemy chęć gry w ekstraklasie i z takim zamiarem budowaliśmy zespół przed obecnym sezonem. Przed rokiem szefowie PLPS zapewniali nas o rozszerzeniu ligi lub możliwości sportowego awansu. Spełniamy warunki gry wśród najlepszych pod względem finansowym oraz w aspektach organizacyjnych i sportowych. Wszystkie wymagane dokumenty już złożyliśmy i czekamy na decyzję - mówi prezes ŁKS Hubert Hoffman (źródło: Eurosport).
To samo deklaruje Jarosław Hausmann z Budowlanych. Oprócz dwóch finalistów pisemną deklarację gry w Orlen Lidze złożyły wcześniej Wisła Warszawa i Karpaty Krosno.
Wszystko teraz w rękach PZPS, a zwłaszcza PLPS. Decyzję o rozszerzeniu rozgrywek czy choćby przyjęcia jedynie mistrza I ligi musza podjąć akcjonariusze tej spółki, czyli kluby. A te najchętniej nie zmieniałyby układu na kolejny sezon.