Szpital w Brodnicy rozliczył się z pielęgniarkami z tytułu tzw. ustawy 203.
Ponadto w ubiegłym i tym roku
pielęgniarki otrzymały podwyżki.
Dlatego Brodnica nie strajkuje, ale przedstawiciele miejscowej służby zdrowia bacznie śledzą wydarzenia w stolicy.
- Strony powinny usiąść do rozmów - uważa dr Marek Nowak, szef połączonych lecznicy w Gru-dziądzu i Brodnicy.
- Niepotrzebne jeżenie się czy szczucie podatników nie wnosi niczego dobrego. Takie dąsanie się rządu spowoduje, że całe środowisko się zbuntuje - prorokuje dyrektor.
- Tymczasem
służba zdrowia potrzebuje przemyślanych rozwiązań
systemowych - mówi szef lecznicy.
- Trzeba wytyczyć jakieś cele na przyszłość, założenia do realizacji na najbliższe lata. Obecnie nie wiadomo co rząd wymyśli za miesiąc - irytuje się nasz rozmówca.
Obecne pomysły, nawet trafione, rozmywają się w czasie realizacji.
- Powstaje sieć szpitali, ale skończy się pewnie tak, że
ze strachu przed niepopularnymi decyzjami
włączone zostaną wszystkie lecznice. Podobnie jak przedstawiony jest koszyk świadczeń, gdzie znajduje się zaledwie kilka usług, gdzie powinna być to wstępna propozycja - wylicza dr Marek Nowa.
Tymczasem Niemcy, Wielka Brytania i Irlandia stoją otworem. Tam polski personel medyczny witany jest z otwartymi ramionami.
Jednocześnie argumenty, że
lukę wypełnią lekarze i pielęgniarki ze Wschodu
są mrzonką m.in. ze względu na różnice w programach nauczania.
- Pracowała kiedyś u nas Rosjanka. Nadrobienie różnic programowych zajęło jej kilka lat, zanim została dopuszczona do pacjentów - przekonuje dr Marek Nowak.
Niestety, nie udało nam się wczoraj porozmawiać z Janem Karwowskim, dyrektorem nowomiejskiego NZOZ - Szpitala Powiatowego.