Dzikie krowy migrują po gminie Osielsko. Najpierw były widziane w rejonie Jarużyna, teraz blisko 10 kilometrów na zachód, u zbiegu ulic Poprzecznej i Topolowej w samej miejscowości Osielsko. Mieszkańcy w social mediach ostrzegają się nawzajem.
"Uwaga na dzikie krowy! Widywane są od kilku dni w godzinach wieczornych w okolicy skrzyżowania ul. Poprzecznej z Topolową. Idąc wieczorem na spacer trzeba uważać, żeby nie zostać zaatakowanym przez krowy. Umowa na odłowienie zwierząt podpisana jest od kilku miesięcy, ale widać brak jakichkolwiek działań" - napisała jedna z mieszkanek.
Kobieta w rozmowie z "Pomorską" zaznacza, że zwierzęta upodobały sobie pole należące do jej rodziców. Na zdjęciach widać, jakie szkody wyrządzają krowy.
Choć stado pojawiło się w nowym miejscu, to jego historię można już liczyć w latach. O sprawie informowaliśmy już na początku 2023 roku. Doszło wtedy do kilku kolizji z samochodami, kiedy zwierzęta znienacka wybiegały w Jarużynie na drogę wojewódzką 256 między Bydgoszczą a Strzelcami. Okazuje się, że od tamtego czasu niewiele się zmieniło, a problem narasta. Krowy się cielą, w szczytowym okresie stadko liczyło już dziewięć osobników.
Na komisji rozwoju w Radzie Gminy Osielsko powstał projekt wygospodarowania kilkudziesięciu tysięcy złotych na pokrycie usługi odłowienia zwierząt. Ostatecznie projekt przepadł na głosowaniu, które odbyło się 15 października ubiegłego roku.
Odstrzelić? Może odłowić?
- Do zabezpieczenia jest potrzeba kwota 69 tys. zł. Za wyłapanie krów. Potem jeszcze jest potrzebna kwota na utrzymanie tych zwierząt przez trzy miesiące w gospodarstwie rolnym. Przy czym jeden miesiąc to około 7 tys. zł - informowała radnych pracowniczka UG Osielsko.
Samorząd musiał ponosić koszty strat rolniczych, wyrządzanych przez zwierzęta, a zgłaszanych przez okolicznych rolników. Ostatecznie na wspomnianej sesji stanęło na tym, że urząd po raz kolejny wystąpi do Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii o możliwość tzw. humanitarnego odstrzału zwierząt, co byłoby tańszym rozwiązaniem, niż ich odłowienie, a potem utrzymywanie ich.
W sprawę zaangażował się radny gminy Sławomir Stachewicz. Poszukał na własną rękę firmy, która podjęła się taniej odłowienia zwierząt. - Sprawdzaliśmy wiele podmiotów, kontaktowałem się nawet z pewną fundacją w Niemczech, ale okazuje się, że nikt nie mógł przyjąć zwierząt. Aż znalazła się firma Arle Leszka Czyża z Wielkopolski. Przedsiębiorstwo zgodziło się odłowić zwierzęta za 67,5 tys. zł - mówi Stachewicz. - Co ważne, to już całkowity koszt usługi. Na gminie nie będzie ciążył obowiązek dalszego utrzymywania zwierząt.
Paśniki z lekami uspokajającymi
Umowa między gminą Osielsko a wykonawcą usługi została podpisana 5 listopada. Już rozpoczęły się pewne działania, w celu odłowienia krów.
- Miejsce bytowania zwierząt otoczono tak zwanym elektrycznym pastuchem, ale bydło zachowuje się już inaczej niż zwierzęta hodowlane i bariera została przerwana. Teraz, z tego co wiem, rozpocznie się budowa ogrodzenia stalowego i powoli zwierzęta będą odławiane - mówi radny.
Rozłożono już pokarm zawierający środki uspokajające. To ma ułatwić wyłapanie krów. Jednym z symptomów zdziczenia stada jest zaobserwowany przez myśliwych fakt, że krowy zmieniły porę żerowania z dziennej na nocną. Proces wychwycenia zwierząt ma potrwać jeszcze kilka tygodni.
- Te zwierzęta migrują - mówi radny. - Było już bardzo blisko, kręciły się w pobliżu paśników z substancją usypiającą. Niestety krowy zostały spłoszone przez jednego z gospodarzy. Są bardzo czujne, zachowują się jak dzikie zwierzęta. Prędzej, czy później zbliżą się ponownie do paśników i uda się je odłowić.
