Jak zapewnia Adam Ferek, dyrektor Bydgoskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, podnoszący się poziom Wisły w regionie kujawsko-pomorskim nie zapowiada niczego groźnego. Trzeba było bowiem zwiększyć zrzut wody z zapory we Włocławku, by zrobić miejsce na przyjęcie większej ilości wody nadciągającej z południa.
- Nie wydaje mi się, by Wisła osiągnęła stan alarmowy - uspokaja dyrektor Ferek.
W czwartek w południe na wodowskazie w Fordonie było 4,40 m, zaś stan alarmowy to 5,30 m. Fala płynie z Włocławka do Bydgoszczy około 22 godziny. Zawsze więc jest czas, by podjąć właściwą decyzję, a przynajmniej ostrzec przed zagrożeniem.
Uwaga. Bydgoskie Centrum Zarządzania Kryzysowego ostrzega jednak, by nie podchodzić do wezbranej Wisły, bo ta rozlewa się szeroko po same wały, zaś jej nurt jest szybki.