Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starsi nie biorą mniej z życia, czyli młodsi seniorzy na start!

Rozmawiała Jolanta Zielazna
Od lewej: Bożena Sałacińska, Marta Krajewska i Renata Repińska - przewodnicząca samorządu słuchaczy
Od lewej: Bożena Sałacińska, Marta Krajewska i Renata Repińska - przewodnicząca samorządu słuchaczy Jolanta Zielazna
- W papierach lat nam przybyło, ale duchem ciągle jesteśmy młodzi! Rozmowa z Martą Krajewską, Renatą Repińską i Bożeną Sałacińską z Kazimierzowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku przy UKW w Bydgoszczy.

- Czujecie się seniorkami?

Bożena Sałacinska:

- Ja właściwie nie. Przeszłam na emeryturę z obawy, co dalej z emeryturami będzie? Trochę się obawiałam, że nie będę umiała zagospodarować sobie czasu, bo zawsze byłam bardzo aktywna. No i chyba przez trzy miesiące odsypiałam wszystkie zaległości!

Marta Krajewska:

- Gdy skończyłam 60 lat, to nawet poszłam do kadr i powiedziałam, że emerytura jest moim przywilejem, a nie obowiązkiem i na razie z tego prawa nie zamierzam korzystać. Ale potem tak się zbiegło, że chciano zatrudnić panią, która miała trójkę dzieci... No i przemówiono mi do rozsądku. Z bólem serca się zgodziłam.

-Wbrew sobie?

Marta:

- Rozsądek zwyciężył. Na emeryturze najpierw czytałam książki, bo uzbierało się zaległości. Pracowałam 36 lat, dom, dzieci... Nie było czasu. A teraz wnuki się zestarzały (śmiech). Wcale nie czuję się seniorką ani starszą panią. Bo dopóki się człowiekowi chce chcieć, trudno czuć się starym. Ja czasem sobie myślę, czy nie cierpię na babcine ADHD. (Śmiejemy się wszystkie.)

- Bo energia panią roznosi?

Marta:

- Właśnie!

Renata Repińska:

- Ponieważ grupę zawodową, która przeszła na emeryturę trzeba jakoś nazwać, wolę, że mnie nazywają młodą seniorką niż. emerytką i starszą osobą. Bo starsza się nie czuję!

- Ale kto to jest senior?

Renata:

- To jest grupa, która nie jest czynna zawodowo, trzeba ją jakoś nazwać. Senior to najstarszy w jakiejś grupie. Albo w rodzinie. Senior rodu.

Bożena:

- Dla mnie seniorem była babcia. Dostojna, bardzo ważna, do której odnosiliśmy się z szacunkiem, ale i z dystansem. Moja mama już taka nie była i uważałam, że to ewenement. Powinna być taka, jak babcia. Ale teraz tak nie jest.

Renata:

- Kiedyś były inne kryteria podziału ze względu na wiek. Mówiono: młodość, dojrzałość i od razu starość. To się nazywało "trzeci wiek". A teraz ten trzeci wiek podzielony jest na czwarty wiek, a może i piąty będzie. My to sobie rozmawiamy i zapominamy, ile lat mamy, a będąc w grupie seniorów trochę już mamy. Ale jakby o nas ktoś powiedział: Eee, tam, jesteś stara, nie można z tobą rozmawiać, bo się na niczym nie znasz, ty już się nie liczysz - to my się oburzamy! Jesteśmy ciągle młodzi, otwarci!
Bożena: - W papierach lat przybyło, ale my jesteśmy wciąż tacy sami. Gdyby pani zobaczyła... Jak my idziemy na te kije (nordic walking - dop. red.), jest jesień, leżą liście, to się rzucamy liśćmi. Jak jest śnieg - okładamy się śnieżynkami. Nie ma takiej powagi, dostojeństwa, jakie miała moja babcia.

Marta:

- Mój PESEL określa moją datę urodzenia. Natomiast jak ja czuję i odbieram świat, to już inna sprawa. Metrykalnie jestem... okres okupacji, ale to nie znaczy, że muszę się zachowywać, jakbym była skamieliną!

Bożena:

- Wydaje mi się, że to, co robimy na emeryturze, wynika z tego, jak żyliśmy wcześniej. Jeśli ktoś był aktywny społecznie, towarzysko, turystycznie, to na emeryturze będzie to kontynuować.

- Żadna z pań nie czekała z utęsknieniem, żeby wreszcie ta emerytura przyszła?

- Nie, nie, nie!

- Ale planowałyście wcześniej, co będziecie robić, gdy przejdziecie na emeryturę?

Bożena:

- U mnie nie było takiego momentu, że przestaję pracować, więc coś się skończyło i obłęd w oczach: co ja teraz będę robiła? Jestem w stanie sama zagospodarować sobie czas. Zawsze mówię, że lubię swoje towarzystwo!

Marta:

- Lubi siebie.

Bożena:

- Lubię się! Tak!

Renata:

- I to jest ważne!

Bożena:

- Jak pani tak pyta, to zaczęłam się zastanawiać, co się w moim życiu zmieniło po przejściu na emeryturę? Tylko do pracy nie chodzę. Ale chodzę na zajęcia na uniwersytet. No i na kije. To jest nowość.

Marta:

- Jeszcze jak pracowałam, przeczytałam o uniwersytecie trzeciego wieku. Pomyślałam, że dobrze by było tam się zapisać. Planowałam, że na emeryturze będę korzystała z tego, na co nie było czasu wcześniej: wycieczki, książki. Wiele było takich, które chciałam przeczytać. I pierwszy etap to były książki. Ale w końcu pomyślałam: No nie na tym polega życie, by tylko siedzieć i czytać! Jest piękny świat dookoła! Na uniwersytecie w WOK ciągle nie było miejsca, aż się okazało, że na UKW zaczyna funkcjonować. Więc czym prędzej się tu stawiłam.

Renata:

- Jestem pedagogiem z wykształcenia, ale jednocześnie byłam metodykiem. 18 lat w Centrum Edukacji Nauczycieli pracowałam. I po przejściu na emeryturę dalej prowadzę warsztaty i zajęcia, spotykam się z młodzieżą. Jak się przedstawiam, mówię: "Widzicie przed sobą szczęśliwą emerytkę". I jest cisza. Wtedy wyjaśniam: Szczęśliwą, bo całe życie wykonywałam pracę, którą lubię i nie jestem nią zmęczona. Ciągle odkrywam nowości w tym zawodzie, słucham, pytam, chcę się doskonalić. Nie uważam, że to wszystko jest już za mną! Często ludzie na emeryturze mówią: To już się skończyło. To, że jesteśmy seniorami nie znaczy, że nam się coś skończyło. Nie! Nam się zaczęło!

Marta:

- U Renaty nic się nie zmieniło, bo pracuje, robi to samo, co robiła wcześniej.

Renata:

- Uświadomiłam sobie, że praca zawodowa ujęta jest w pewien schemat, nakazy. Teraz robię to samo, ale jestem panią sytuacji. Mogę robić coś tak, mogę inaczej. Napisałam
sobie złotą myśl: "Nie żyję mniej, tylko inaczej". I to chyba też charakteryzuje współczesnego
seniora. Tego młodego seniora. Bo granice starości się przesunęły. Ale my jesteśmy ten trzeci wiek, a nie czwarty.

- Jak seniorzy, starsi ludzie są odbierani i traktowani w społeczeństwie?

Renata:

- Ooo, to zupełnie inna sprawa! Ale mówimy o STARSZYCH ludziach czy o seniorach? Bo my jesteśmy młodymi seniorami.

Bożena:

- I to jest problem, o którym chciałam powiedzieć. Ja w urzędzie czy u lekarza potrafię o swoje sprawy zadbać. Jak trzeba tupnę nogą. Ale inni, którzy nie mają wystarczająco dużo odwagi, nie potrafią składnie powiedzieć, o co chodzi - są lekceważeni. Przez lekarzy, w urzędach. Osobiście się z tym spotkałam. Może dwa dni przed śmiercią mamy, gdy już widzieliśmy, jak jest, poprosiłam lekarza, by podał jej coś przeciwbólowego. Te wszystkie zabiegi, podłączanie urządzeń, wkładanie rurek... Nie chciałam, żeby tak cierpiała. A lekarz mnie pyta, ile mama ma lat? Mowie, że 86. - A, to już starczy - skwitował. To jest brak szacunku do starszych!

- Jesteście panie sprawne, pełne humoru i energii. Ale może przyjść czas (Odpukać! Nie życzę!), że będzie inaczej.

- Jeśli będę osobą, która wymaga opieki innych, to chcę znaleźć się w domu pomocy. Ale chyba trudno o miejsce? Nie wiem, czy nasze miasto jest przygotowane na to, byśmy mieli gdzie spędzić ostatnie lata zniedołężniałego życia.

- Władze są przygotowane na to, że w społeczeństwie jest coraz więcej osób starszych?

Renata:

- W Poznaniu jest centrum aktywizacji seniorów, podobne działa w Gdańsku. Bydgoszcz jest daleko, daleko w tyle. Większa jest wrażliwość samorządu na sprawy osób niepełnosprawnych, rodzin alkoholików niż seniorów. A seniorzy? Jakoś sobie poradzą, nikt ich nie bierze w obronę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska