- Dzięki Bogu, zdrowa jestem - powiedziała "Pomorskiej " Józefa Grys. - Noga czasami dokucza i pewnie do śmierci ten gips będę nosić, ale na balkoniku chodzę i wszystko przy sobie zrobię.
Pani Józefa całe życie ciężko pracowała. Po wojnie wdowa z trójką dzieci przyjechała z Gór Świętokrzyskich na Krajnę. Gospodarowała na 11-hektarowym gospodarstwie w Runowie. 18 lat temu przeprowadziła się do wnuczki Marii Krukowskiej do Zboża.
Nie pochodzi z długowiecznej rodziny, ale babcia jubilatki Zofia przeżyła 105 lat i tylko z powodu zakażenia po zakłuciu rżyskiem zmarła w drodze do lekarza. - A ja babcię przeżyłam - _mówi pani Józefa. Zapytana o receptę na długowieczność, odpowiada: - Dużo pracy, mleka i pogody ducha. Ja diety nigdy nie przestrzegałam.
Wnuczka Maria Krukowska zapewnia, że babcia jest w dobrej kondycji. - Od wiosny do późnej jesieni obowiązkowo siedzi pod pod drzewkiem przy domu - mówi. - Przydałby nam się wózek na dużych kołach, bo chodzić po dworzu na balkoniku babcia już nie może.
_Pani Józefa miała czworo dzieci, ale dziś żyje tylko jeden syn. Dochowała się dziewięciorga wnucząt, 26. prawnuków i pięciorga praprawnucząt, a szósty w drodze.
Starsza od babci
Tekst i fot. Marietta Chojnacka

Na urodzinową fetę zjechała do Józefy Grys liczna rodzina.
W sobotę JÓZEFA GRYS świętowała 105 urodziny. Na imprezę do najstarszej mieszkanki naszego regionu zjechała liczna rodzina i władze Sępólna.