Wśród ponad sześćdziesięciu osób, które odwiedziły w sobotę bydgoski urząd miasta, była również pani Gerarda Wolniewicz z ulicy Grunwaldzkiej 59. O problemie mieszkańców tej kamienicy pisaliśmy już na naszych łamach. Lokatorzy nie mogą wykupić mieszkań od miasta, bo ich dom wchodzi w skład niezbywalnego zasobu lokali komunalnych. O tym, by kamienica zniknęła z tej listy mogą w specjalnej uchwale zdecydować tylko radni miasta. Poza tym, żaden z lokatorów kamienicy nie może zalegać z czynszem. A pani Gerarda ma długi - Staram się o dodatek mieszkaniowy od gminy. Chcę szybciej spłacić moje zaległości.
Drzwi otwarte w sprawie wykupu mieszkań ratusz organizuje cyklicznie: - Nie gwarantujemy, że jednego dnia zainteresowani uzyskają od naszych pracowników odpowiedzi na wszystkie swoje pytania. Można jednak dowiedzieć się, do której instytucji, czy wydziału ratusza skierować swoje kroki - tłumaczy Wojciech Woźniak z wydziału organizacyjnego bydgoskiego ratusza.
Dlaczego mieszkańcy tak bardzo chcą być na swoim? - To chyba jasne. Tak jak każdy, po prostu lubię samodzielnie decydować o tym, na co idą moje pieniądze - jednym tchem odpowiada pan Jarosław z Wyżyn. - To odnosi się zarówno do remontów klatki schodowej, dachu i utrzymania czystości w domu, którym zarządza wspólnota mieszkaniowa.
O co najczęściej byli pytani urzędnicy?
- Przede wszystkim pojawiały się pytania o to, jak uzyskać pomoc od gminy w spłacie długu za czynsz - relacjonuje Izabela Paradowska, kierownik działu mieszkaniowego ADM. - Przyszło też wiele osób, które były zainteresowane otrzymaniem komunalnego lokalu zastępczego. Było też kilku mieszkańców, którzy otrzymali od właściciela domu trzyletnie wypowiedzenie najmu. Takie spotkania mają również - poza czysto informacyjnym - wymiar psychologiczny. Jeśli ktoś znajdzie się w tarapatach, to uspokaja się, gdy usłyszy radę krok po kroku, jak wybrnąć, na przykład z zadłużenia.
Wśród osób, które w sobotę odwiedziły bydgoski ratusz, był pan Eugeniusz Skotarczak z Kapuścisk:
- Wraz z sąsiadami nie możemy wykupić mieszkań, ponieważ znaleźli się właściciele ziemi, na której w latach pięćdziesiątych postawiono nasze bloki. Unieważnianie decyzji władz sprzed pół wieku trwa już latami. A nam pozostaje czekać.