Aby uświadomić skalę problemu, walczące o prawa zwierząt stowarzyszenie Empatia, zorganizowało nawet internetową akcję "Nie strzelam w sylwestra". Inicjatywę rozpowszechnioną na portalu społecznościowym Facebook poparło już ponad 12 tysięcy osób, w tym również mieszkańcy Bydgoszczy: "Nie kupuję petard. Z politowaniem patrzę, na tych którym bezmyślny hałas sprawia przyjemność" - pisze jedna z bydgoszczanek.
Internauci wymieniają się również doświadczeniami związanymi z sylwestrem i traumą, jaką przeżywają tego dnia ich czworonogi: "Mój pies panicznie boi się wystrzałów petard", "Moja kotka jest tymi hukami przerażona", "Mój pies ma cukrzycę i przy tym padaczkę cukrzycową, gdy bardzo się boi. Głównym powodem jest tak okropny hałas".
- Chcemy pokazać ludziom przeciwnym strzelaniu w sylwestra, że nie są sami - wyjaśnia Katarzyna Biernacka, prezes stowarzyszenia. - Zależy nam również na tym, aby zainteresować problemem całą rzeszę osób neutralnych i dzięki akcji uzyskać ich przychylność.
Jak podkreśla, jeśli inicjatywa choć w niewielkim stopniu przyczyni się do ograniczenia hałasu w sylwestra, to i tak będzie to postęp. - Zamierzamy powtórzyć akcję w przyszłym roku - zapowiada Katarzyna Biernacka. - Trzeba uświadomić ludziom skalę problemu. Przecież z powodu wybuchów petard ginie co roku mnóstwo czworonogów.
Niestety w Polsce nie prowadzi się żadnych statystyk dotyczących zgonów wśród zwierzaków. - Wiadomo natomiast, że we Włoszech, podczas ubiegłorocznego sylwestra, zginęło aż 50 tysięcy zwierząt - wylicza prezes Empatii.
O nieużywanie petard apeluje również Izabella Szolginia, dyrektorka bydgoskiego schroniska dla zwierząt. Jak wskazuje, stres wywoływany wybuchem fajerwerków sprawia, że psy zrywają się ze smyczy i biegną na oślep. Część czworonogów trafia później do schroniska, dlatego tak ważne jest, aby na obroży pupila znajdował się numer telefonu właściciela.
Ale nie wszystkie zwierzęta mają tyle szczęścia. Wiele z nich ginie w sylwestra pod kołami samochodów lub z powodu przemarznięcia.
Udostępnij