O problemach mieszkańców Janowca Wlkp. z wronami pisaliśmy już wielokrotnie. Gdy wycięto "gapiok", las, który przez lata był tradycyjnym miejscem lęgowym wron, ptaki przeniosły się do parku. Tam zaczęły budować swoje gniazda. I tu zaczął się problem. Wronie odchody były prawdziwym utrapieniem dla mieszkańców przechadzających się parkowymi alejkami. Wronie odchody lądowały nie tylko na głowy mieszkańców, ale i na chodniki, ściany posesji, kościoła, cmentarne pomniki, gdzie żerowały.
Niestraszne im urządzenie
Niedawno, tuż przed okresem lęgowym, na drzewach w parku gmina zainstalowała urządzenie dźwiekowe, które stosuje się na lotniskach i wysypiskach. Niestety, nie sprawdziło się w janowieckim parku. Wrony szybko przyzwyczaiły się do dźwięków wydobywających się z urządzenia. Na drzewach ptaki w kilku miejscach rozpoczęły budowę gniazd.
Urządzenie ma być dziś demontowane. Gmina nie zapłaciła za nie i nie zapłaci ani grosza. - Urządzenie to w ogóle nie zrealizowało pokładanych w nim nadziei - tłumaczy burmistrz Maciej Sobczak. - Jeśli ktoś jest pilnym obserwatorem i często spaceruje po parku, z pewnością zauważy, że w parku jest znacznie mniej wron niż w latach ubiegłych. Nie sprawiło to wcale urządzenie, ale osoba, która je odstrasza, wstaje wcześnie rano i je płoszy.
Maciej Sobczak spośród wszystkich głów gmin w powiecie żnińskim wie chyba najwięcej na temat wron. Tak tłumaczy potrzebę odstraszania ich już od godz. 5 rano. - Ten ptak ma w zwyczaju przebywać na drzewach do godziny 9. Potem przemieszcza się na żerowiska. Po południu wraca. Jeśli w tych okresach jest skutecznie płoszony, to uniemożliwia mu to skuteczne budowanie. Te kilka zalążków gniazd, które wrony zaczęły budować jeszcze, gdy działało tylko to urządzenie, również zostanie zdjęte. Jestem pełen optymizmu, że uda nam się wreszcie pozbyć wron z parku.
Nie złożą tu jajek
Zainteresowaliśmy się tym, kto już od wczesnych godzin porannych pojawia się w parku i odstrasza wrony. Okazało się, że do burmistrza na ochotnika, z ambitnym planem niedopuszczenia wron do wybudowania w parku gniazd, zgłosił się Marek Drożdżyński, emeryt, na co dzień szef chóru "Harmonia" i Klubu Seniora "Uśmiech".
Pan Marek zdradził nam, że w parku pojawia się codziennie o godz. 5. Strzela z petard, które w części kupuje za swoje pieniądze, w części za pieniądze przekazane z gminy. - Nikogo nie uszkodzę. Ptakom też krzywdy nie zrobię. Huk sprawia jedynie, że spłoszone wrony odlatują - tłumaczy pan Marek. Dziennie poświęca od 5 do 6 godzin na odstraszanie tych ptaków. Dlaczego to robi? - Tylu mieszkańców lubi tu spędzać czas, a przez te wrony park staje się obrazem nędzy i rozpaczy. A jak nas widzą, tak nas piszą. Postanowiłem, że pomogę. Pan Marek jeszcze przynajmniej przez tydzień będzie "strachem na wrony". - Te ptaki muszą wreszcie gdzieś złożyć jajka. Tu im na to nie pozwolę - kończy.
Strach na wrony
Dariusz Nawrocki
Dźwiękowe urządzenie odstraszające wrony zainstalowane w janowieckim parku nie sprawdziło się. Dziś ma być demontowane. Skuteczniejszy jest emeryt, który na ochotnika codziennie od godz. 5 odstrasza te najbardziej nielubiane w Janowcu Wlkp. ptaki.