- Myślałam, że jeśli niemal cała rodzina zaoferowała pomoc swoich rąk, to jakoś wspólnymi siłami damy radę - ze łzami w oczach mówi pani Agnieszka Stasińska. - Niestety. Bez materiałów budowlanych niewiele zdziałamy, a na ich kupno mnie nie stać.
Pożar kamienicy we Włocławku. Cztery osoby w szpitalu [zdjęcia, wideo]
Gdy kobieta już wyczerpała wszystkie pomysły na pozyskanie dodatkowych pieniędzy, pomyślała o nas, bo "Pomorską" czytają tysiące włocławian. Może komuś po remoncie zostały jakieś materiały budowlane? Może któraś z hurtowni przekazałaby trochę cementu lub innych potrzebnych rzeczy? Może ktoś ma zbędne meble?
Agnieszce potrzeba dosłownie wszystkiego. Jej rzeczy zniszczył ogień, zalała woda użyta do gaszenia pożaru. A mieszkanie, które jej matka otrzymała od miasta, jest w fatalnym stanie. - Zdecydowaliśmy się na nie, bo miało duży metraż, sądziłam, że uda nam się tanio wyremontować, ale chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę na co się porywam - mówi.
Kobieta samotnie wychowuje czworo dzieci. Chłopcy - Bartosz, Filip, Jakub i Szymon - są w wieku od 4,5 do 16 lat. Przed pożarem wszyscy mieszkali z mamą Agnieszki - Haliną, w mieszkaniu na Stodólnej. Nie byli tam zameldowani, dlatego po pożarze miasto mogło formalnie pomóc tylko pani Halinie.
Włocławek: Zagrożenie katastrofą budowlaną w centrum miasta!
Jednak znając sytuację rodziny, Katarzyna Figel-Stolcman, dyrektor Wydziału Gospodarki Mieniem Komunalnym UM zaproponowała im większe lokum przy ul. Kościuszki. - To nie była nasza jedyna oferta - mówi dyrektor. - Wskazywaliśmy trzy lokale, w tym jeden na Zakręcie, a drugi o mniejszym metrażu, jednak ta pani zdecydowała się na lokum w centrum.
Pani dyrektor dodaje, że rodzina została uprzedzona o fatalnym stanie mieszkania. - Możemy pomóc w remoncie, jednak w przypadku takich prac obowiązują nas procedury przetargowe, a to znacznie wydłuża czas wykonania remontu i uniemożliwia zajęcie mieszkania przed jego zakończeniem - wyjaśnia K. Figel-Stolcman.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni pani dyrektor Stolcman za pomoc - zapewnia pani Agnieszka. - Rozumiemy, że w tej chwili nie może zrobić dla nas więcej. Sami podjęliśmy decyzję o tym, by się tu szybko przeprowadzić. Nie mieliśmy wyjścia.
Kobieta przekonuje, że nie żałuje decyzji, jednak prosi o pomoc. Prace remontowe wykona własnymi siłami, ale potrzebuje materiałów budowlanych. O tym, kto wyciągnął do pani Agnieszki pomocną dłoń, będziemy informować.
Budynek przy ul. Stodólnej po pożarze nie nadaje się do użytkowania
Czytaj e-wydanie »