Straty zmorą Astorii Bydgoszcz w Pruszkowie

ZNICZ PRUSZKÓW - ASTORIA BYDGOSZCZ 92:68 (27:13, 32:15, 22:21, 11:19)

ZNICZ: Kaczmarzyk 21 (1), 5 prz., Linowski 14, 7 zb., Kowalewski 14 (1), Hybiak 8, 9 as., Tokarski 4 (1) oraz Put 11 (1), Janiak 8 (2), Czosnowski 6, Jaśkiewicz 4, 6 zb., Janik 2, Tarczyk 0, Bonarek 0.
ASTORIA: Szyttenholm 20 (1), 13 zb., Barszczyk 12, 3 prz., Fatz 10, 5 zb., Obarek 7 (1), Prostak 3 (1) oraz Robak 8 (1), Lewandowski 4, Krzywdziński 2, Domański 2, Łucka 0, Wardziński 0.

Bez Laydycha i Kutty szanse bydgoszczan na wygraną w Pruszkowie były niewielkie, choć optymistów po niezłym, choć przegranym, meczu z Miastem Szkła (2 pkt.) nie brakowało. Znicz we własnej hali wygrał jednak 8 z 9 meczów i łatwo podtrzymał tę passę zwycięstw (od listopada), dają gościom solidną lekcję koszykówki.

Tylko początek mógł dawać nadzieję, bo szybko 2 faule złapał lider gospodarzy Kowalewski, a na tablicy wyników było 8:8. Ale od 5. minuty do końca 2. kwarty Astoria zdołała zdobyć 20 pkt., a pruszkowianie aż 51 i było po emocjach. Najpierw koncert dał Linowski (szybkie 11 pkt. i 6/8 z gry), potem nie mylił się Kaczmarzyk (6/7 za 1, 7/9 z gry). Do przerwy Znicz miał 72% skuteczności, sam Hybiak miał więcej asyst (6) niż cała Astoria (5), a do tego bydgoszczanie popełnili 17 strat (w sumie aż 26). Z nich rywale zdobyli 28 pkt. i to wystarczy za cały komentarz.

Na pocieszenie, nasi koszykarze do końca walczyli ambitnie i wygrali 2. połowę 40:33, choć trzeba dodać, że w Zniczu grały głębokie rezerwy, a w naszej ekipie poza Szyttenholmem (3/4 za 1, 8/8 z gry i 13 zb.) oraz Barszczykiem (5/8) trudno kogoś wyróżnić.