Rzecznik Straży Granicznej poinformowała w poniedziałek, że maleje liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej.
- Tych prób jest coraz mniej. Ciągle jednak widzimy, że pod granicę podchodzą dość spore grupy migrantów. Wszystkie próby przekroczenia są poprzedzane przygotowaniem tych miejsc przez służby białoruskie - stwierdziła.
- Mamy mało prób indywidualnych przekraczania granicy. Służby białoruskie szukają sposobów, żeby nas przechytrzyć - mówiła rzecznik SG. Jak tłumaczyła, Białorusini, próbując zmylić polskie służby, w jednym miejscu szykują rzekomą próbę przekroczenia, a w innym miejscu gromadzą dodatkową grupę. Potrafią też pojawić się dwa razy w tym samym miejscu, licząc na to, że nie pojawi się tam już polski patrol.
Białorusini rzucali petardy hukowe
Poinformowała również o tym, że wczoraj około godziny 16, na odcinku ochranianym przez Placówkę SG w Narewce, polskie patrole zaobserwowały służby białoruskie, które co kilkadziesiąt metrów wyrzucały petardy hukowe.
- W tym miejscu pod granicę podeszła kilkunastoosobowa grupa. Jednej osobie udało się przejść przez granicę, Irakijczyk został zatrzymany i zawrócony na teren Białorusi - mówiła.
Straż Graniczna nie odpuszcza
Ppor. Michalska zapewniła, ze patrole Straży Granicznej nieustannie pilnują granicy, obserwują również rzeki, przez które "co jakiś czas Białorusini próbowali przepchać obcokrajowców w pontonach"
- Na razie nie odpuszczamy, nie zakładamy pozytywnych scenariuszy. Nasze patrole się nie zmniejszyły - zapewniła. - Liczymy, że prób będzie mniej ze względu na temperaturę - dodała.
- Na święta pozostaniemy czujni. Na pewno część funkcjonariuszy spędzi święta poza domem. Zdajemy sobie sprawę, że strona białoruska może liczyć na to, że w tym czasie zmniejszymy czujność - zaznaczyła ppor. Michalska.
