Wielu zapewne pamięta jeszcze wzruszającą historię, którą opisywaliśmy niespełna rok temu.
O tym, że do jednego z drzew przy ulicy Wodnej w Świeciu przywiązany jest pies, powiadomił strażaków jeden z mieszkańców. Zgłoszenie przyjęto w drugi dzień Wielkanocy. Gdy strażacy pojawili się na miejscu, pies do połowy stał w wodzie, szybko podnoszącej swój poziom. Zwierzak cały dygotał, jakby przeczuwając, że czeka go niechybna śmierć przez utopienie. Przerażony nie pozwalał do siebie podejść. W końcu jednemu z ratowników udało się odciąć sznurek, który tak mocno zacisnął się na szyi, że ledwo można było włożyć palec, aby bezpiecznie zdjąć pętlę.
Nie był to pierwszy pies, któremu pomogli strażacy, choć nigdy wcześniej nie spotkali się z podobnym przypadkiem. Ponieważ tymczasowy punkt przetrzymywania zwierząt na składowisku odpadów w Sulnówku był zamknięty, szczeniak został w komendzie PSP w Świeciu. Już następnego dnia rzucono pomysł, aby może zostawić go na stałe. Tak też się stało.
Przeczytaj również: Pies był przywiązany do drzewa, miał się utopić. Strażacy go uratowali i przygarnęli
Szczeniaka nazwano Żarek. Był to wspólne ustalenie wybawców kundelka: Przemysława Lindera i Huberta Suchaneckiego. Wspólnymi siłami zbudowano Żarkowi budę i wybieg.
- Psiak nie ma jednego pana, bo byłoby to bardzo trudne, zważywszy, że większość strażaków jest w pracy co trzecią dobę - wyjaśnia kpt. Paweł Puchowski, rzecznik komendy PSP w Świeciu. - Dlatego wszyscy się nim opiekujemy.
Zobacz też: Wyrwała choremu kotu z łapki wenflon. Zwierzę zdechło...
Większość dnia pies spędza w kojcu. Okazję do swobodnego pobiegania ma tylko wieczorem. - Wtedy, gdy nikt obcy nie pojawia się już na terenie komendy - wyjaśnia Puchowski. - Żarek, o ile jest przyjacielski w stosunku do ludzi w mundurach, o tyle potrafi dość agresywnie reagować na cywilów. To nie jest zbyt dobra cecha, będziemy próbowali go tego oduczyć.
Żarek, jak większość czworonogów, uwielbia zabawy z piłką. To jego najlepsza zabawka.
Czytaj e-wydanie »