www.pomorska.pl/torun
Więcej informacji z Torunia znajdziesz na podstronie www.pomorska.pl/torun
Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami. "Nowości" donoszą, że według ich informatorów, przesłuchano już wszystkich świadków, pozostało tylko uzupełniające przesłuchanie biegłych.
Przypomniejmy. 26-letnia Ewa zginęła 24 września ub.r. Do tragedii doszło w Dzikowie (powiat toruński). Zdaniem śledczych tego dnia oskarżony zażył porcję amfetaminy, którą poczęstowała go jego żona. Kilka godzin później wypił dwa piwa.
Później postanowił przeprowadzić zasadniczą rozmowę z żoną o ich związku. Bał się jednak awantury, dlatego uznał, że napisze do niej list. Wręczył go w nocy.
Przyłączył się do poszukiwań
Ewa nie przeczytała listu do końca, gdy mąż uderzył ją pięścią w twarz. Co najmniej pięć razy. Kobieta przewróciła się na podłogę. Wtedy Paweł chwycił ją za szyję i zacisnął dłonie. Zwłoki żony owinął folią i workiem na śmieci, zapakował do bagażnika samochodu i ruszył w stronę Torunia.
W okolicach cmentarza w Kaszczorku, skręcił w stronę Wisły. Ciało żony ukrył w zaroślach. Wrócił do domu w Dzikowie i zabrał się za zacieranie śladów zbrodni.
Kilka godzin później, zaniepokojona zniknięciem córki, matka Ewy zawiadomiła policję. Paweł M., jak gdyby nigdy nic, włączył się w poszukiwania.
Bojąc się jednak, że ktoś przypadkiem znajdzie ciało, wrócił do Kaszczorka, wykopał płytki dół i ukrył w nim zwłoki żony.
Miał bardzo dobrą opinię
W tym czasie policjanci sprawdzali szpitale, dworce i wszystkie miejsca, w których poszukiwana kobieta mogła teoretycznie przebywać. Rozmawiali z rodziną Ewy i znajomymi. Rozpytywali sąsiadów. W akcję zaangażowanych było 50 policjantów.
Paweł M. nie wytrzymał nerwowo i 30 września, podczas kolejnego przesłuchania, przyznał się policjantom do zabójstwa i wskazał miejsce, w którym ukrył ciało. Mundurowi odkopali zwłoki zaginionej kobiety, a mężczyzna został zatrzymany.
Paweł M. nigdy wcześniej nie był karany. Zatrudniony w Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu na stanowisku zastępcy dyżurnego operacyjnego, miał bardzo dobrą opinię.
Pawłowi M. za zabójstwo grozi dożywotnia kara więzienia.