Dyżurny strażak zachował zimną krew i przez telefon zajął się udzielaniem instrukcji matce 4-latka.
- Proszę odchylić głowę do tyłu i wykonać oddechy - informował strażak. - Michaś, otwórz oczy - wołała mama do nieprzytomnego syna. - Proszę pilnować, by dziecko oddychało. Odchylić głowę i pilnować oddechu - wołał strażak.
Resuscytacja robiona przez ojca pomogła. Dziecko zaczęło oddychać, choć nie było z nim kontaktu.
Michaś trafił do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Strażak był w kontakcie telefonicznym z matką chłopca przez cały czas, aż do przyjazdu pogotowia (prawie 20 minut). Cała dramatyczna akcja została zarejestrowana przez strażaków.
Posłuchaj nagrania zrozpaczonej matki
Czytaj e-wydanie »