
ogn. Adam Kabat, KP PSP Sępólno Krajeńskie
Od zawsze chciał Pan być strażakiem?
Od zawsze chciałem mieć pracę, w której będę mógł pomagać ludziom. Jednocześnie chciałem pracować w służbach mundurowych. W mojej opinii te dwa cele łączą się ze sobą idealnie w codziennej służbie, jaka pełnię, będąc strażakiem
Jak długo już Pan pracuje w straży pożarnej?
W straży pożarnej pracuję od 2005 roku, czyli 13 lat. W tym czasie systematycznie przechodziłem wiele szkoleń, zdobywałem wiedzę oraz umiejętności potrzebne do rzetelnego pełnienia obowiązków.
Co najbardziej Pan lubi w swojej pracy?
W swojej pracy nade wszystko cenię możliwość niesienia pomocy ludziom w potrzebie. Ważna dla mnie jest również możliwość ciągłego doskonalenia swoich umiejętności. Poza tym dynamika i nieprzewidywalny charakter tej pracy sprawia, że jest ona jedyna w swoim rodzaju.
Jakie akcje, w których brał Pan udział, szczególnie zapisały się w Pana pamięci?
Wszystkie akcje, wyjazdy zdarzenia są inne, mają zróżnicowany charakter. Jednak każda z nich, bez wyjątku wpływa na przeżycia wewnętrzne i jest uczącą lekcją, dlatego ciężko mi wybrać jedną.
Jakie trzeba mieć predyspozycje, by zostać strażakiem?
By zostać strażakiem, trzeba być człowiekiem gotowym do poświęceń, odważnym, pewnym siebie i otwartym na potrzeby innych osób. Strażak to osoba, która nigdy nie spoczywa na laurach, dąży do doskonałości. W tym zawodzie liczy się także hart ducha a także poczucie odpowiedzialności za zdrowie i życie innych ludzi.
Jak relaksuje się Pan po pracy? Jakie ma Pan hobby?
Swój czas wolny spędzam aktywnie, będąc w ruchu. Najczęściej jeżdżę rowerem i gram w gry zespołowe, np. siatkówkę. Poza tym uwielbiam podróże, poznawanie nowych miast, zwyczajów, tradycji.

bryg. Jerzy Fydrych, KP PSP Lipno
„Wolę sam iść na akcję, niż wysyłać innych”
Jerzy Fydrych, bryg. inż., swoją przygodę z zawodem strażaka zaczął w 1984 r. Decyzja zapadła z przypadku, bo w rodzinie i wśród znajomych nie miał strażaka.
- Gdy przygotowywałem się do matury, w mojej szkole zjawili się przedstawiciele poznańskiej szkoły aspirantów - mówi Jerzy Fydrych, obecny dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Lipnie. Niewiele poza tym, że jeżdżą czerwonymi pojazdami wtedy o straży wiedziałem. Pojechałem na egzaminy i tak to się zaczęło. Po ukończeniu szkoły zostałem dowódcą plutonu. Nigdy nie żałowałem wyboru tego zawodu. Najczęściej, gdy dochodzi do poważnych zdarzeń, wtedy jadę na akcję razem ze strażakami. Nieraz stres jest tak wielki, szczególnie, gdy wysyłam ludzi na akcję, że wolałbym robić coś innego, ale trzeba się zebrać w sobie, bo nie tylko ratuje się czyjeś życie i mienie, ale nie wolno narażać życia strażaków. Odpowiedzialność za ludzkie życie mocno daje się we znaki. Czasem wolałbym sam zaryzykować, niż wysyłać innych ludzi. Podręczniki nie przewidują wszystkich sytuacji, z jakimi musimy się mierzyć podczas prowadzonych akcji. Tym bardziej, że ratujemy też ludzi poszkodowanych w wypadkach samochodowych.

st. asp. Rafał Pankowski, KP PSP Rypin
Od zawsze chciał Pan być strażakiem?
Od dziecka chciałem być policjantem. Tak się życie ułożyło, że zostałem strażakiem i bardzo się cieszę, że tak
się to potoczyło. To była dobra decyzja. Bardzo lubię tę pracę. Strażacy cieszą się dużym zaufaniem społecznym, niosą pomoc.
Jak długo już Pan pracuje w straży pożarnej?
Pracuję w straży od 1997 roku. Zawsze byłem związany z jednostką w Rypinie, choć początkowo podlegała ona pod Lipno. Obecnie jestem dyżurnym operacyjnym powiatu.
Co najbardziej Pan lubi w swojej pracy?
Naprawdę lubię wszystko. To jest taka praca-pasja. Lubi się ją do końca.
Jakie akcje, w których brał Pan udział, szczególnie zapisały się w Pana pamięci?
Ja na akcję jeżdżę rzadko, ale pamiętam telefony jakie odbieram. Miałem dużą satysfakcję, gdy pomogłem
na odległość, dając instrukcje na temat pierwszej pomocy kobiecie, której dziecko się zadławiło. Niedawno odebrałem telefon z płonącego mieszkania, w którym były dwie dziewczynki. Nie skończyło się na przyjęciu zgłoszenia. Rozmawiałem z przerażonym i płaczącym dzieckiem aż do przyjazdu strażaków.
Jakie trzeba mieć predyspozycje, by zostać strażakiem?
Strażak musi być opanowany, umieć zachować spokój. Wydaję mi się, że to przychodzi z doświadczeniem i stażem. Nie jesteśmy twardzielami, bo emocje wychodzą po czasie, ale na akcji nie mogą nami kierować. Strażak musi lubić pomagać i z pasją podchodzić do pracy. Potrzebna jest także sprawność.
Jak relaksuje się Pan po pracy? Jakie ma Pan hobby?
Sporo rzeczy mnie relaksuje. Lubię jazdę na rowerze, a także na motocyklu, kiedyś było to też wędkowanie.
W wolnym czasie jeżdżę do akcji strażackich, ponieważ działam w OSP Skrwilno.

st. ogn. Janusz Sawicki, KP PSP Inowrocław
Od zawsze chciał Pan być strażakiem?
Nie. Namówił mnie przyjaciel jeszcze z wojska, który znając moje cechy stwierdził, że mogę się w tej pracy spełnić.
Jak długo już Pan pracuje w straży pożarnej?
Prawie 20 lat
Co najbardziej Pan lubi w swojej pracy?
Lubię, gdy coś się dzieje. To praca w różnych warunkach i sytuacjach, dająca wiele satysfakcji.
Jakie akcje, w których brał Pan udział, szczególnie zapisały się w Pana pamięci?
Jestem operatorem sprzętu. Przez te kilkanaście lat znalazłoby się kilka. Najbardziej zapadły mi w pamięci i kosztowały najwięcej zdarzenia, gdy w czasie pożaru był utrudniony dojazd i możliwość rozstawienia podnośnika, zaś w tym czasie poszkodowani, którzy znajdowali się na balkonie lub dachu nie mieli możliwości innej drogi ewakuacji.
Jakie trzeba mieć predyspozycje, by zostać strażakiem?
Myślę, że przede wszystkim powinien być opanowany i cechować się samokontrolą. Przydatna jest też sprawność fizyczna, otwartość na drugiego człowieka i chęć niesienia pomocy. Dobrze jest pogłębiać wiedzę zawodową.
Jak relaksuje się Pan po pracy? Jakie ma Pan hobby?
Jestem miłośnikiem audiobooków - dużo ich słucham. Lubię też majsterkować.