https://pomorska.pl
reklama

Strażnicza walka z wiatrakami w Toruniu. Sprawa znów została umorzona

Karina Obara
Sprawą strażników miejskich w Toruniu, mimo wie­lu prób i próśb ze strony strażników, nie zajęły się też media ogólnopolskie. „Zbyt skomplikowane to wszystko” - usłyszeli strażnicy. Ale również dowiedzieli się, że podobne działania, jak w Toruniu, mają miejsce w innych strażach miejskich w Polsce. Zwłaszcza nakłanianie strażników do wypisywania dużej li­czby mandatów, aby w ten sposób wzmacniać budżet miasta. To powszechne nadużycie krytykują wprawdzie prawnicy, ale trudno z nim walczyć. Podobne sprawy wcześniej również były umarzane.
Sprawą strażników miejskich w Toruniu, mimo wie­lu prób i próśb ze strony strażników, nie zajęły się też media ogólnopolskie. „Zbyt skomplikowane to wszystko” - usłyszeli strażnicy. Ale również dowiedzieli się, że podobne działania, jak w Toruniu, mają miejsce w innych strażach miejskich w Polsce. Zwłaszcza nakłanianie strażników do wypisywania dużej li­czby mandatów, aby w ten sposób wzmacniać budżet miasta. To powszechne nadużycie krytykują wprawdzie prawnicy, ale trudno z nim walczyć. Podobne sprawy wcześniej również były umarzane. archiwum
Kontrowersje. Sprawa strażników miejskich z Torunia, którzy żalili się na mobbing i zmuszanie do wypisywania mandatów, została umorzona. - Jestem w szoku i rozpaczy - mówi jeden ze strażników.

W ubiegłym roku w artykule „Kie­dy cierpienie stra­żnika zabija miłość do słu­ż­by publicznej”, opisaliśmy kulisy pracy strażników miejskich w Toruniu. Ci zdecydowali się mówić o tym, jakie warunki pracy panują w straży miejskiej.

Zmuszanie do wystawiania coraz większej liczby mandatów, folwarczne zarządzanie szefostwa, mobbing, premiowanie tych, którzy przynoszą zyski z mandatów - to tylko niektóre ze skarg, które podnosili strażnicy.

Po upublicznieniu sprawy Mirosław Bartulewicz, komendant Straży Miejskiej wydał o­świadczenie, w którym jedynie zapewnił, że w straży wszystko jest w porządku, a historie stra­żników nie mają nic wspólnego z prawdą. Sprawa trafiła do prokuratury, ale ta po kilku miesiącach przesłuchań umorzyła ją.

Kontrola urzędu miasta też nie wykazała nieprawidłowo­ści w funkcjonowaniu straży miejskiej. Strażnicy wysłali zbiorowy list do wojewody z prośbą o wsparcie, a także do ministra sprawiedliwości. Pisali w nim o brakach pieniędzy na paliwo, fatalnym traktowaniu, niewłaściwym wykorzystaniu moni­to­ringu miejskiego i systemu GPS, który zamiast służyć poprawie bezpieczeństwa w mieście, jest wykorzystywany do inwigilowania strażników miejskich. Bez skutku. Sprawą, mimo wie­lu prób i próśb ze strony strażników, nie zajęły się też media ogólnopolskie. „Zbyt skomplikowane to wszystko” - usłyszeli strażnicy.

Ale również dowiedzieli się, że podobne działania, jak w Toruniu, mają miejsce w innych strażach miejskich w Polsce. Zwłaszcza nakłanianie strażników do wypisywania dużej li­czby mandatów, aby w ten sposób wzmacniać budżet miasta. To powszechne nadużycie krytykują wprawdzie prawnicy, ale trudno z nim walczyć. Podobne sprawy wcześniej również były umarzane.

- To, co się wydarzyło, jest dla mnie megaskandalem i a­ferą korupcyjną - mówi jeden ze strażników (nazwisko do wiadomości redakcji). - To jest me­ga­układ. Złożyliśmy masę dowodów i jeszcze chcieliśmy dołożyć następne, ale nie zdążyliśmy. Kiedy przyszedłem do pra­cy pierwszy dzień po chorobowym (dzień wręczenia mi wypowiedzenia), najpierw naczelnik odprawił mnie do służby, po­brałem sprzęt, a później mnie zawrócili twierdząc, że muszę jeszcze raz zrobić badania lekarskie, ponieważ przedłużyłem długie chorobowe o 2 dni, zaraz po poprzednim badaniu kontrolnym. Zgadzam się z tym, że musieli mnie znowu wysłać na
badania lekarskie, ale że odprawili mnie do służby, to już było kolejne znęcanie się psych­i­czne.

Judyta Głowacka, prokurator rejonowy prokuratury Centrum-Zachód w Toruniu informuje: - Przedmiotem śledztwa było ustalenie, czy od 2007 do 2018 roku nastąpiło uporczywe naruszenie praw funkcjonariusza straży miejskiej przez przełożonych. Objawiać się to miało nierównym traktowaniem pracownika, wymierzaniem niezasadnych kar upomnienia i nagany oraz poświadczeniem nieprawdy w wystawianych pracownikowi dokumentach. Przyjęto, że pokrzywdzonymi jest 5 funkcjonariuszy, w tym jedna kobieta. Śledztwo zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego.

Jak to możliwe?
- Po prostu osoby przesłuchiwane (około 20) nie czuły się zmuszane ani zastraszane - dodaje prokurator.
Teraz wszystko zależy od te­go, czy strażnicy złożą zażalenie na decyzję toruńskiej prokuratury.
- Ja na pewno złożę - mówi jeden ze strażników. Reszta je­szcze się zastanawia. Wielu rozważa zmianę pracy, zmęczeni - jak mówią - walką z wiatraka­mi.

Flesz - wypadki drogowe. Jak udzielić pierwszej pomocy?

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

to wszystko jest powiązane !

 

G
Gość
"Po upublicznieniu sprawy Mirosław Bartulewicz, komendant Straży Miejskiej wydał o­świadczenie, w którym jedynie zapewnił, że w straży wszystko jest w porządku, a historie stra­żników nie mają nic wspólnego z prawdą. Sprawa trafiła do prokuratury, ale ta po kilku miesiącach przesłuchań umorzyła ją."

 

A JAK MOGŁOBY BYĆ  INACZEJ ? :D

X
Xxx
Biedny Sławomir tak się starał tylu namowiln do wspolpracy i na marne. Oj szkoda szkoda. I co teraz ? W w SM zaczyna byc normalnie .przypadek? Nie sądzę.

Wybrane dla Ciebie

Raz w miesiącu podsypuję tym zamiolkukasa. W mig wypuszcza nowe liście

Raz w miesiącu podsypuję tym zamiolkukasa. W mig wypuszcza nowe liście

Dodatkowe 2150 złotych dla osób powyżej 75. roku życia. Jak dostać bon senioralny?

Dodatkowe 2150 złotych dla osób powyżej 75. roku życia. Jak dostać bon senioralny?

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska