
Dwa parterowe "leżące wieżowce" z kilkunastoma lokalami socjalnymi (pokój i kuchnia) stoją na os.Tarpno. Schowane za "wojskowym" blokiem przy ul. Głowackiego tworzą mikroświat biedy. Nie tylko ekonomicznej, ale także psychologicznej. - Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że w pobliżu ich pięknych domów istnieje takie małe getto. Nie dziwię się im, bo o tym miejscu nawet dobry Pan Bóg zapomniał - powiada lokator Drewnik.
Lokatorzy do pracy nie chodzą. Większość z nich utrzymuje się z opieki, niektórzy sprzedają złom, inni mają coś z ZUS-u.

Jakie zwięzłe określenie dobrze obrazuje to miejsce? Lepki brud, który jest wszędzie. Na zarośniętym wysokimi chwastami i trawą podwórzu stoją stare, szpetne fotele, a zaplecze budynków jest jednym wielkim wysypiskiem śmieci. Urządzili je sami lokatorzy.
Wnętrze parterowców też przeraża. - Wszędzie grzyb i wilgoć! Na korytarzach i w toaletach. W mieszkaniach, na ścianach, w szafach... Grzyb, grzyb, grzyb! - podkreślają lokatorzy.

Jedna toalet jest zamykana na klucz, więc tragedii w niej nie ma. Druga jest dostępna dla wszystkich, więc... brakuje słów, aby opisać jej stan. Drzwi wejściowe do budynków też nie są zamykane. Nie mają nawet zamków, a nowych nikt ani myśli zamontować. Bo "i tak któryś z sąsiadów by je ukradł".