https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strzały przy Wojska Polskiego. Kto zabił dyrektora PZU w Bydgoszczy?

mc
Oprócz spraw o zabójstwo Piotra Karpowicza, dyrektora PZU, który został zamordowany w 2000 roku, Henryk L. odpowiada jeszcze w procesie o wymuszenia i wyłudzenia
Oprócz spraw o zabójstwo Piotra Karpowicza, dyrektora PZU, który został zamordowany w 2000 roku, Henryk L. odpowiada jeszcze w procesie o wymuszenia i wyłudzenia Archiwum / Andrzej Muszyński
Gangster Henryk L. "Lewatywa" znów przed sądem. Sąd apelacyjny skierował ponownie do Bydgoszczy sprawę morderstwa Piotra Karpowicza.

Po 11 latach od morderstwa na szefie Centrum Likwidacji Szkód PZU w Bydgoszczy proces znów trafił na wokandę bydgoskiego Sądu Okręgowego.

Na pierwszej rozprawie, która odbyła się pod koniec czerwca tego roku na ławie oskarżonych zasiadły dwie, z pięciu wezwanych osób. Jedną z nich był Henryk L., w przestępczym światku znany jako "Lewatywa". Gangster kierował bydgoskim podziemiem lat 90.

Przeczytaj również: Gangster w sądzie. Świadek koronny się przyznaje: - To ja wsypałem Lewatywę

Karpowicz zginął 18 stycznia 2000 roku na parkingu przed siedzibą PZU przy ulicy Wojska Polskiego. Dostał dwa strzały w głowę z pistoletu gazowego przerobionego na ostrą amunicję.

W pierwszym procesie, który zakończył się w 2009 roku, z braku dowodów uniewinniono oskarżonych o udział w zabójstwie. Henryk L. został jedynie skazany za kierowanie grupą przestępczą. Mimo że lubelscy prokuratorzy zarzucili mu, że osobiście zwerbował wykonawcę wyroku na Karpowiczu. W końcu Adam S., który miał być "cynglem", usłyszał tylko wyrok za udział w grupie przestępczej "Lewatywy".

Przeczytaj również: Bydgoszcz. 450 tys. za "ochronę". "Lewatywa" znów dał znać o sobie

W sądzie również zabrakło tego ostatniego.

- Krótko mówiąc nie wiadomo, gdzie obecnie przebywa S. - mówi adwokat Edmund Dobecki.

Ponowne wezwania zostaną wysłane do Krzysztofa B. i Tomasza Z. Kolejna rozprawa została wyznaczona na pierwsze dni września.

"Lewatywa" został aresztowany w maju, kiedy na jaw wyszła próba wymuszenia przez niego gigantycznego haraczu. L. zażądał od dawnego znajomego, właściciela jednego z bydgoskich klubów na Starym Mieście 450 tys. miesięcznie za ochronę obiektu.

Oskarżeni zasiądą na ławie Sądu Okręgowego ponownie na początku września.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

e
ejol
Długo kierował tym podziemiem, całe 90 lat , to ile ma lewatywa?
L
Leszek
Pamiętam jak portier (którego zdjęcie macie) gadał od rzeczy na ten temat.
G
Gość
słabiutki "ten kraj"
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska