
Żacy uczący się poza naszym krajem zamiast ulgowych muszą kupować normalny bilet. Zagraniczni studenci często jednak, o tym nie wiedzą i kasują tylko połówkę.
Kontrolerzy nie mają wtedy wyjścia i wystawiają mandat. W takiej sytuacji znalazła się studentka z Torunia ucząca się w Anglii, która na kilka dni odwiedziła nasze miasto. Na jej nieszczęście korzystała z komunikacji miejskiej.
- Studentka została poniżona - oburza się reprezentujący ją prawnik Mirosław Jasik.
Toruński MZK rozkłada ręce i sztywno mówi: takie są przepisy. - Honorujemy tylko dwa typy legitymacji. Są one używane tylko w naszym kraju - odpowiada zastępca dyrektora miejskiego przewoźnika Aldona Smól.
Zmiana absurdalnego i nieczytelnego przepisu należy do toruńskiej Rady Miasta. Jednak to wstyd, że w Toruniu, w mieście, które stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, nikt nie jeszcze nie wpadł na pomysł, by rzeczywiście otworzyć się na świat i ułatwić życie swoim pasażerom.