Temida to suczka, która w marcu zamieszkała na Rąbinie. Ktoś ją najprawdopodobniej wyrzucił z samochodu. Koczowała przy alei Niepodległości. Pewnie czekała na swego pana.
Przeczytaj również: "Murzyn" spod Koronowa już w bydgoskim schronisku
Szybka pomoc
Małgorzata Krajniak nie potrafiła przejść obok niej obojętnie. Zabrała ją do domu. Szybko okazało się, że Temida jest bardzo poważnie chora: ma zapalenie macicy, jest ciężarna i wymaga natychmiastowej interwencji weterynarza. Operację przeprowadził Wiesław Borkowski, lekarz weterynarii opiekujący się zwierzętami w schronisku. Temidę udało się uratować.
Sprawa na tym by się zakończyła, gdyby nie znaleziony w internecie artykuł. Fundacja "Kocia Dolina" zamieszcza w nim zdjęcie Temidy wraz z informacją o tym, że suczka już półtora tygodnia koczuje przy ulicy Niepodległości. Jest też apel o to, by ktoś stworzył dla niej dom zastępczy.
- Artykuł ten pojawił się cztery dni przed tym, jak zabrałam Temidę do domu - zauważa pani Małgosia, a jej zbulwersowana mama Anna Żakowicz dodaje: - Czy fundacja powinna zostawić chore zwierzę na pastwę losu? Czy powinna ograniczyć się tylko do artykułu w internecie? Moim zdaniem nie. Powinna przekazać Temidę do schroniska.
Agnieszka Hejenkowska-Marek z "Kociej Doliny" przyznaje, że w statucie fundacji jest zapis o tym, że zajmuje się ona bezdomnymi zwierzętami. - Nie posiadamy schroniska. Działamy na zasadzie domów tymczasowych. Nie mogę przyjąć do domu każdego psa, który potrzebuje pomocy. Nie mam do tego warunków - wyznaje. Dodaje, że aktualnie w jej mieszkaniu przebywa aż 16 kotów i pies.
Przeczytaj również: Limity dla gmin mają ograniczyć liczbę psów w inowrocławskim schronisku
Zapewnia, że jej wolontariuszki doglądały Temidę. Przynosiły jej wodę i jedzenie. Napisała artykuł, bo chciała suczce pomóc. - Uważałam, że lepiej dla niej będzie, jeśli pozostanie na wolności niż trafi do schroniska - tłumaczy. Przekonuje, że jest ono przepełnione i nie przystosowane do przechowywania tak dużej liczby zwierząt. - W klatce rządzą silne jednostki. Ta suczka nie dostałaby się do miski. Być może zostałaby zagryziona - wyznaje.
Schronisko to nie hotel
Słowa te oburzają Wiesława Borkowskiego. Przyznaje, że schronisko to nie hotel, że psy nie trafiają do pojedynczych boksów, że zdarza się, iż zwierzęta zostają zagryzione. - Skoro "Kocia Dolina" nam nie ufa, to któryś z wolontariuszy powinien wziąć Temidę do domu. Nie wiem, czy suczka by przeżyła, gdyby nie trafiła pod dach rodziny, która się nią zaopiekowała - przekonuje.
Czytaj e-wydanie »