https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sukces bez specjalnych kwalifikacji

Kamila Perkowska [email protected]
Helena Pałkowska działa w Stowarzyszeniu na  rzecz Ekorozwoju Sołectwa Krzywogoniec. W  zeszłym roku jej chleb borowiacki podbił serca  jury konkursu "Nasze kulinarne dziedzictwo" i  zdobył główną nagrodę - "Perłę".
Helena Pałkowska działa w Stowarzyszeniu na rzecz Ekorozwoju Sołectwa Krzywogoniec. W zeszłym roku jej chleb borowiacki podbił serca jury konkursu "Nasze kulinarne dziedzictwo" i zdobył główną nagrodę - "Perłę". Lech Kamiński
Mieszkają w innych wsiach, różnią się od siebie wiekiem i zainteresowaniami. Coś jednak je łączy: są bardzo aktywne, a swoją aktywnością zarażają wszystkich dookoła.

     - Mieszkamy na wsi, ale to nie znaczy, że jesteśmy gorsze od kobiet z miasta. Nie oznacza to też, że jedynym naszym zajęciem ma być praca na polu i prowadzenie domu - mówią zgodnie Helena Pałkowska z Krzywogońca, gm. Cekcyn, Aneta Grzegorczyk z Kołodziejewa, gm. Janikowo, Stanisława Stasieczek z Zelgna, gm. Chełmża oraz Barbara Jasińska ze Ślesina, gm. Nakło n. Notecią.
     Wszystkie cztery od wielu lat działają na rzecz swoich wsi. Ich zaangażowanie docenił K-PODR Oddział w Przysieku. W zeszły piątek podczas imprezy "Z ekologią na co dzień" panie mogły pochwalić się swoimi osiągnięciami i zachęcić do wspólnego działania także inne kobiety ze wsi.
     Zdaniem Marioli Epy z K-PODR Oddział w Przysieku aktywnych mieszkanek wsi wciąż przybywa. - Dzięki unijnym dotacjom coraz więcej pieniędzy trafia na wieś. Kiedy mieszkańcy mają większe możliwości finansowe, chętniej działają. Wybraliśmy te panie, ponieważ są liderkami, które mam nadzieję, pociągną za sobą innych.
     **_Pani Basia od aniołów
     Kiedy sześć lat temu Barbara Jasińska przeprowadziła się z Bydgoszczy na wieś, panował na niej marazm. Jest kobietą energiczną, postanowiła więc coś z tym zrobić. Chciała wykorzystać talent plastyczny, który odziedziczyła po mamie. - _Gdy syn Arek był mały, chętnie ze mną rysował. Bardzo lubiłam to nasze wspólne tworzenie. Z czasem jednak prace Arka stawały się coraz bardziej samodzielne, a mama nie była już tak potrzebna, jak dawniej
- mówi. W Bydgoszczy robiła figurki z masy solnej. - Pomyślałam, że zarażę swoją pasją nowe sąsiadki i razem coś stworzymy. _Nie było łatwo.__Aktywizację wsi zaczęła więc od najmłodszych. - _Za zgodą dyrektora, prowadzę zajęcia w szkole. Pokazuję maluchom, jak można ulepić coś ciekawego z tej masy. Dzięki nim docieram w końcu do ich mam - cieszy się pani Basia.
     - Na początku wciąż słyszałam od nich: nie potrafię. Teraz są dumne z każdego swojego dzieła. Robią coś, co sprawia im przyjemność. Poza tym zamiast kupować znajomym prezenty, wykonują je same - twierdzi pani Basia.
     Ona jest specjalistką od aniołów. Lubi robić je dla konkretnych osób. - To anioły personalne, które przedstawiają charakter danej osoby. Są wysokie nawet na kilkadziesiąt centymetrów - _dodaje. Udało jej się stworzyć zdolną grupę, dlatego nadal chce aktywizować kobiety we wsi. - Każda z nas ma talent, musi go tylko w sobie odkryć - uważa.
     **Pani Helena - kolekcjonerka
     Pomysłowa, energiczna, a przy tym uparta - tak mówią o Helenie Pałkowskiej jej sąsiedzi. Sama dodaje, że nikt nigdy nie musiał mobilizować jej do działania. - _Miałam niepełnosprawnego ojca, doczekałam się sześciorga dzieci. Przyzwyczaiłam się, że nie mogę czekać, aż ktoś zrobi coś za mnie
.
     Jeszcze kilka lat temu Kazimierz, mąż pani Heleny pracował jako robotnik leśny w Nadleśnictwie Tuchola. Pracę jednak stracił. - Nie mogłam czekać, aż bieda "wejdzie" do naszego domu. _Wymyśliła gospodarstwo agroturystyczne. Duży dom i piękna okolica sprawiły, że po czterech latach ma już stałych gości.
     To jednak nie koniec pomysłów pani Heleny. W tajemnicy przed sąsiadami postanowiła stworzyć w swojej piwnicy izbę regionalną. Powstała w 2002 roku na 370-lecie wsi Krzywogoniec. - _Na jej otwarcie przyszło około 500 osób. _W izbie można oglądać głównie rodzinne pamiątki pani Heleny. Marzy jednak, by na poddaszu budynku po starej szkole otworzyć muzeum. - _To tam mogłabym kolekcjonować pamiątki związane z__Krzywogońcem
. _A już trochę się ich uzbierało.
     _Pani Helena to też mistrzyni kuchni. W zeszłym roku jej chleb borowiacki podbił serca jury konkursu "Nasze kulinarne dziedzictwo" i zdobył główną nagrodę - "Perłę".
     
Pani Stasia od bocianów
     W latach 60. była harcerką. Wiele się wtedy nauczyła: jak walczyć o swoje, ale też pomagać innym. Mówi, że ma duszę społecznika. Stanisława Stasieczek prezesuje stowarzyszeniu "Homo Homini". - Działamy od 2003 roku. Naszymi członkami są mieszkańcy z całej gminy. _Stowarzyszenie zajmuje się m.in. pozyskiwaniem pieniędzy w ramach programu "Odnowa Wsi". To za nie powstanie w gminie Chełmża park rekreacji "Świat bocianów". Nazwa nieprzypadkowa, bo przed wojną w jednej ze wsi prowadzono gospodę "Pod bocianem", było też wiele bocianich gniazd.
     Stowarzyszenie realizuje również projekt "Wędrujące przedszkole". - _Dzieci w wieku 3-5 lat razem z mamami dwa razy w tygodniu spotykają się w świetlicach wiejskich lub szkolnych. Mają tam zapewnioną zabawę, zajęcia edukacyjne i badania logopedyczne.
     _Mieszkańcy gminy ufają pani Stasi. Jest nie tylko radną, przewodniczy też gminnej komisji finansów. Pomaga w rozwiązywaniu problemów alkoholowych. - _Coraz częściej same zgłaszają się do nas osoby, w rodzinach których alkohol jest nadużywany.

     Dziś pani Stanisława doskonale rozumie problemy wsi, kiedyś jednak tak nie było. - _Urodziłam się w Nysie na Opolszczyźnie. Przez 12 lat pracowałam w Warszawie. Do Zelgna przyjechałam za Zbyszkiem, dziś moim mężem.__Wieś pokochałam i nie zamierzam się stąd wyprowadzać.
     **
Pani Aneta - ekotropicielka
     - _Kobiety ze wsi trzeba aktywizować. Muszą wiedzieć, że sukces można osiągnąć nawet bez specjalnych kwalifikacji
- uważa Aneta Grzegorczyk. Mówi, że ma szczęście, bo Kołodziejewo, w którym mieszka, jest dosyć nowoczesną wsią, a jedyną rozrywką jej sąsiadek nie jest oglądanie telewizyjnych seriali.
     Na wieś przyjechała za mężem. Trzy lata temu założyli gospodarstwo agroturystyczne. - Jestem nauczycielką, Mirek także pracuje zawodowo. Nie mamy czasu, by zajmować się hodowlą zwierząt.
     _Zawsze marzyła o zrganizowaniu zielonej szkoły. Do gospodarstwa przyjeżdżają więc głównie uczniowie z opiekunami. Mogą liczyć na zajęcia edukacyjne
. - W naszym przydomowym muzeum pokazujemy, jak kiedyś wyglądała wieś. Pani Aneta wymyśliła też dla nich zabawę w ekotropiciela. - _To podchody, połączone z wiadomościami o ochronie środowiska - tłumaczy.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska