Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Suskiewicz: - To początek długiej drogi

Rozmawiała Magdalena Zimna
Rozmowa z Tomaszem Suskiewiczem, menedżerem Emila Sajfutdinowa.

- Serdeczne gratulacje! Zwycięstwo w Pradze to debiut - marzenia dla całego teamu?

- Oczywiście. Nikt nie spodziewał się, że już w pierwszym starcie w cyklu Grand Prix Emil może zwyciężyć. Ani on sam, ani ja, nie wierzyliśmy w aż tak szczęśliwe zakończenie. Świętować nie mieliśmy jednak czasu, bo trzeba było przygotować się do startu w memoriale Alferda Smoczyka w Lesznie. Sukcesu w Czechach nie chcemy zresztą rozpamiętywać zbyt długo, bo to dopiero początek naszej drogi.


- Ale jest o czym pamiętać; takiego debiutanta w cyklu Grand Prix jeszcze nie było! Utarliście nosa tym, którzy z lekkim lekceważeniem mówili o Sajfutdinowie w Grand Prix. Potem miny mieli nietęgie.

- Zaskoczenie było ogromne, w parkingu nikt nie wiedział co się dzieje (śmiech). Niektórzy zawodnicy byli w szoku, że pokonał ich dużo mniej doświadczony i bardzo młody żużlowiec. Większość jednak potrafiła pogratulować Emilowi postawy na torze. Może z dużym zaskoczeniem na twarzy, ale gratulowali.

- Po zawodach rozdzwoniły się pewnie również telefony?

- I posypały smsy. Gratulacje otrzymywaliśmy co chwilę i to z całego świata. Wszystkim serdecznie dziękujemy za wsparcie i miłe słowa.

- Na to zwycięstwo musieliście się mocno napracować. W którym momencie wiedzieliście, że może być naprawdę dobrze?

- O wygranej nie myśleliśmy, ale już po treningu byliśmy przekonani, że Emila stać na dobry wynik. Tor był jednak trochę twardszy niż później, na zawodach. Stąd, między innymi, jedno zero które przydarzyło się w  trakcie turnieju. Najważniejsze jednak, że wyciągaliśmy odpowiednie wnioski i szybko reagowaliśmy na  zmieniające się warunki.

- Nie łapałeś się za głowę, kiedy w pierwszym wyścigu atakujący Jasona Crumpa Emil, kilka razy był bliski upadku?

- Wiedziałem, że Emil kontroluje swoją jazdę. Momentami było niebezpiecznie, ale nie wynikało to wyłącznie z ataków Emila. On sam miał wrażenie, że Crump celowo przymykał gaz. Podobnie było w wyścigu z Leigh Adamsem. Starsi zawodnicy potraktowali go kilka razy dość ostro. Ale Emil ma charakter. Udowodnił, że potrafi wygrywać nawet z tymi, którzy poddawali w wątpliwość jego umiejętności. Nie musiałem więc ani go studzić po tym pierwszym wyścigu, ani za wiele podpowiadać. Dyskutowaliśmy wspólnie o torze, wybieraniu pól startowych.

- Ustaliliście taktykę na najważniejsze wyścigi?

- Na półfinał. Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie nie wdawać się w walkę w łuku z Nicki Pedersenem. Wiadomo, że Duńczyk czasem bez pardonu traktuje zawodników których ma po prawej stronie. Plan był taki, by raczej ściąć do krawężnika tak szybko jak się da i walczyć o dobrą pozycje na wyjściu z łuku. Powiodło się w stu procentach.


- Ale pierwsze podejście skończyło się upadkiem, po starciu z  Pedersenem właśnie.

- Wynikał on trochę z małych kłopotów technicznych. Na szczęście opanowaliśmy je przed powtórką biegu. Emil po raz drugi w turnieju pokonał wtedy mistrza świata.


- A kiedy miał już miejsce w finale, uwierzyłeś, że może wygrać?

- Nie myślałem o tym. Emocje były wielkie, ale nie zakładaliśmy niczego. Powiedzieliśmy sobie „co ma być to będzie”. Sam awans do najważniejszego wyścigu był wielkim wydarzeniem, a w finale jechali naprawdę mocni rywale. Emil wykorzystał jednak swoją szansę w stu procentach. I za to należą mu się wielkie brawa.

- Wzruszyłeś się?

- Ogromnie. Od początku naszej współpracy zakładamy sobie różne cele i kiedy je realizujemy, mocno to przeżywam.

- Czujesz, że razem z Emilem, jesteś na podobnej drodze, na jakiej byłeś z Tony Rickardssonem, sześciokrotnym indywidualnym mistrzem świata?

- Tak, ale to dopiero jej początek i już teraz nie można przewidzieć, jak daleko uda się dojechać. Nasze cele z roku na rok się zmieniają. Na początku marzyliśmy o tytule mistrza świata juniorów i udało się zdobyć już dwa. Potem chcieliśmy dostać się do cyklu Grand Prix i jesteśmy w elicie. Od razu mamy zwycięstwo. Wyznaczamy więc sobie następne, ale wcale nie sądzimy, że wszystko będzie przychodziło nam łatwo. Zaczęliśmy w Grand Prix od mocnego uderzenia. W kolejnych turniejach cyklu będzie znacznie trudniej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska