Sąd wezwał siedmioro świadków, którzy mieli kontakt z oskarżonymi, gdy ci kierowali spółką KPWiK w Nakle. Z podwarszawskiej miejscowości nie dojechał do Nakła tylko Krzysztof Ksionek. Prawdopodobnie nie dotarło do niego wezwanie. Z kolei żona oskarżonego Bronisława M. skorzystała z prawa do odmowy zeznań.
Jako pierwsza wezwana została na salę Irena Semrau dziś emerytka, kilka lat temu - specjalista do spraw kadr i płac w KPWiK w Nakle. Pytano ją m.in. o obieg dokumentów. O to do kogo trafiały faktury i kto decydował o ich realizacji? Jeśli chodzi o budowę stacji uzdatniania wody, na której dojść miało do nieprawidłowości, a w konsekwencji ogromnych strat, świadek przyznała, że ciągle mówiło się w firmie o potrzebie tej inwestycji. Stara stacja była niewydolna, nie gwarantowała zachowania norm. Woda miała nadwyżki żelaza i manganu. By zdobyć pieniądze na budowę stacji szefowie KPWiK występowali do
Banku Ochrony Środowiska w Toruniu oraz do Wojewódzkiego i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Wnioskowano też do zarządu miasta, niestety bez skutku. Z braku pieniędzy rozpoczęta inwestycja stanęła. - Wielokrotnie zgłaszałam Mirosławowi P. fakt marnotrawstwa na budowie stacji. Robiłam to w oczy, nie po kątach. Nie wiedziałam tylko, że sprawą zajmie się prokuratura.
Nie ich wina
Zdaniem świadka, kradzieże na terenie stacji nie były winą oskarżonych. By ochronić obiekt, który znajduje się w oddaleniu, trzeba pilnować go 24 godziny na dobę, a takiej możliwości nie było. Stąd kradzieże okien, niszczona folia, którą zabezpieczono budowaną stację i inne dewastacje.
Dobrowolny przymus
Irena Semrału odeszła z KPWiK na świadczenie przedemerytalne. Jak zeznała wczoraj był to "dobrowolny przymus". Nie wytrzymywała atmosfery w pracy po zmianie władz i ciągłych kontaktów z prokuraturą, która w sprawie budowy stacji prowadziła śledztwo. Co do firmy Krewox, która wygrała przetarg na budowę stacji, świadek nie miała z nią kontaktu.
Przed sądem w Nakle zeznawali też wczoraj inni byli pracownicy KPWiK, m.in. Marek Pasieka, który był kierownikiem oczyszczalni ścieków.
Bezprawne zwolnienie
Po zmianie szefów firmy został zwolniony. Odwołał się do sądu pracy, który przyznał, że decyzja ta była bezprawna. Świadek otrzymał odszkodowanie. Niewiele potrafił jednak powiedzieć o budowie stacji. To nie był jego zakres obowiązków. Przyznał, że po włamaniach i kradzieżach sam zaproponował, by to na terenie oczyszczalni przechować część złoża aktywnego, dostarczonego przez firmę Krevox. Nie był wtedy wykonany protokół przekazania, nie może więc dziś powiedzieć, ile tego było, ani z czego składało się złoże.
Sąd na świadków powołał także Gabrielę Drążniewską, technologa w KPWiK, Zygmunta Skorupińskiego i Kazimierza Dulińskiego.
Kolejna rozprawa w Sądzie Rejonowym w Nakle wyznaczona została na koniec marca.