Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świąteczne zwyczaje. Najlepsze były korzenne słodkości zarabiane przy chrzcinach córki, a wkładane do pieca na jej wesele

(bw)
W 2003 roku zainicjowano doroczne konkursy na wypiek pierników w Chabsku
W 2003 roku zainicjowano doroczne konkursy na wypiek pierników w Chabsku Fot. Agnieszka Nawrocka
Boże Narodzenie, święta uroczyste i rodzinne. Obok wielu wigilijnych potraw, ciast, słodyczy i owoców, na stole nie może zabraknąć pierników. Dziś przypominamy o tradycji ich wypieku.

Piernik to "ciasto z mąki i miodu, od najdawniejszych czasów znane w Polsce i nazywane miodownikiem, a od przyprawy korzennej, czyli pieprznej, po staropolsku, "piernej" przezwane piernikiem" - czytamy w staropolskiej encyklopedii Zygmunta Glogera. Zakorzenione mocno w obyczajowości, zajmuje ważne miejsce w kulturze ludowej ziemi mogileńskiej. Trudno dziś wyobrazić sobie tradycyjną Gwiazdkę bez tych słodkich specjałów.

Z chwilą nastania Adwentu, gospodynie zarabiały ciasto na pierniki, aby mogło się odleżeć.

- Podstawowymi produktami były mąka, miód pszczeli i przyprawy korzenne. O miód po wojnie było trudno, więc zastępował go sztuczny. Wyrobione ręcznie ciasto, mama kładła do kamiennego garnka i stawiała w chłodne miejsce na dwa tygodnie - wspomina Henryka Napieralska z Mogilna.

- U nas, ciasto na pierniki mama zarabiała już w październiku, oczywiście na prawdziwym miodzie i pół na pół mąki pszennej i żytniej, a jako spulchniacz dodawała amoniak. Leżakowało w chłodnej spiżarni do początku grudnia - mówi Grażyna Nowak ze wsi Mokre. Według dawnych, żartobliwych zaleceń, najlepszy był piernik zarobiony przy chrzcinach córki, a pieczony na jej wesele.

Na dwa tygodnie przed Gwiazdką odbywało się pieczenie pierników w domowych piekarnikach. Na terenie ziemi mogileńskiej gospodynie wypiekały pierniki, jako ciastka o różnych kształtach, jako placek, przekładany powidłami i brukowiec. Z rozwałkowanego ciasta powstawały przy pomocy blaszanych foremek katarzynki, serca, gwiazdki, półksiężyce, choinki. Foremki trudno było kupić w sklepach, więc radzono sobie wykonując je z blachy po konserwach. Wykrawano też ciasto przy pomocy odwróconej szklanki.

- Z końcówki ciasta mama formowała ręcznie sylwetkę gwiazdora, do której po upieczeniu przyklejała kolorową, papierową głowę, kupioną w sklepie u Smutkiewiczki - snuje opowieść Henryka Napieralska.

- Dla nas dzieci, największą radością było móc uczestniczyć w wykrawaniu ciasta, a zwłaszcza w lukrowaniu i posypywaniu, do którego służył mak. Do Wigilii, Mama przechowywała pierniki w blaszanych wiadrach po "marmeladzie", które przed nami chowała - kontynuuje pani Grażyna.

Pierniki pieczone jedyny raz w roku, były nie tylko świątecznym przysmakiem. Zawieszone na choince, pięknie ją dekorowały. Były dawniej jedynym prezentem, jakim obdarowywano dzieci.

- Mama zawsze posyłała pierniki do bliskich członków rodziny, sąsiadów i dobrych znajomych, wraz z życzeniami świątecznymi - mówi Teresa Wojciechowska z Mogilna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska