Zgłosił się do nas czytelnik z pytaniem: "Czy można już korzystać z boisk szkolnych i osiedlowych?"
Odpowiedź na to pytanie okazała się bardziej skomplikowana niż pierwotnie myśleliśmy.
To trochę tak jak z przedszkolami - niby mogą być otwarte, ale nie wszędzie jest taka możliwość. Podobnie z boiskami.
Teoretycznie jest dobrze
Teoretycznie od poniedziałku jest jeszcze mniej obostrzeń, czyli m.in. na boisku pełnometrażowym może być do 22 zawodników i czterech trenerów, na mniejszych w tym "orlikach" - do 14 osób i dwóch trenerów. Co więcej, duże boiska można teraz dzielić tak, aby mogło korzystać z nich więcej osób.
Ale okazuje się, że to teoria. W praktyce warunki, jakie trzeba spełnić, by udostępnić boisko nie wszędzie są wykonalne.
- Nie możemy na razie udostępnić naszych boisk - usłyszeliśmy od Ilony Jaworskiej-Manikowskiej, wicedyrektor SP nr 5 w Świeciu, szkoły, która bardzo niedawno podczas wielkiej imprezy otwierała nowy wspaniały kompleks sportowy.
W praktyce nie ma komu pilnować obostrzeń
I choć bardzo chcieliby, żeby z jego dobrodziejstwa korzystały dzieci, młodzież, ale i mieszkańcy Przechowa, to... - Nie mamy możliwości np. dezynfekowania urządzeń po poszczególnych grupach. Nie mamy, tak jak jest to w przypadku np. orlików, osoby zajmującej się animacja na boisku, kogoś, kto wpuszcza, organizuje grupy, itp. Nie jesteśmy zatem w stanie zapewnić bezpieczeństwa epidemiologicznego zgodnie z przepisami - zauważa wicedyrektor.
I dodaje. - Jak tylko będzie taka możliwość, to na pewno wpuścimy chętnych na nasze boiska.
"Siódemka" z żalem odsyła z piłką
Dyrektor SP nr 7 Wiesław Andrys także żałuje, ale widząc, że coraz więcej osób chce pograć na ich boisku musiał na płocie powiesić informacje, że na terenie jego szkoły - nie da rady. No nie mogę wpuszczać na boisko. Ja zdaję sobie sprawę, że, szczególnie w tej części miasta, dzieci nie mają gdzie pobiegać, pograć, ale sytuacja jest trudna. Jako szkoła, a szczególnie ja jako dyrektor, bierzemy odpowiedzialność za bezpieczeństwo przebywających tutaj osób.
- Gdybyśmy mieli "orlika", to inna sprawa, są inne przepisy, inne wymagania - dodaje. - To nie jest moje widzimisię, ale takie są przepisy.
