Jeden z oskarżonych, który sypnął swoich kolegów, może nie mieć złagodzonego wyroku.
Wracamy do sprawy głośnego morderstwa pracownika toruńskiej hurtowni Lotek sprzed ośmiu lat. Jeden z oskarżonych Leszek D., który sypnął swoich kolegów, być może nie będzie miał złagodzonej kary.
- A to może oznaczać, że na ławie oskarżonych zasiądzie tuż obok swoich dawnych kompanów - mówi nam dziennikarz Gazety Pomorskiej Łukasz Fijałkowski, który obserwuje proces mężczyzn w toruńskim sądzie.
Przypomnijmy, że do zabójstwa doszło w 2000 roku. Od strzału w serce zginął pracownik hurtowni Lotek, który stanął na drodze uciekających bandytów.
Jeden z oskarżonych ciągle jest na wolności. Jest on nieuchwytny dla policji. Pozostali usłyszeli zarzuty współudziału w napadzie. Nikt - oprócz Leszka D. - nie przyznaje się do winy.