Oceny sprzecznej z wiedzą i sumieniem egzaminatora - pyta dr inż. Władysław Drozd, egzaminator WORDw Zielonej Górze. Pyta, ale też ma gotowy projekt nowego systemu egzaminów na prawo jazdy. Przedstawi go w najbliższy weekend w Zegrzu na ogólnopolskiej konferencji .
Przeczytaj także: Tylko co trzeci kursant w Polsce dostaje prawo jazdy
- Obowiązujący system egzaminowania jest rzeczywiście zły. Łamie sumienia egzaminatorów. Przykład pierwszy: osoba która nigdy nie powinna zdać egzaminu ze względu na liczbę popełnionych błędów, zdaje go tylko dlatego, że nie wypełniła kryterium dwukrotności tego samego błędu. Przykład drugi: dwa przypadkowe zgaśnięcia silnika są przyczyną oceny negatywnej, mimo że dalsza jazda była bezbłędna. Czy w tym drugim przypadku nie jest to wydanie wyroku zanim zostanie przeprowadzone postępowanie dowodowe? Przecież każdym autem jedzie się inaczej, trzeba się do niego przyzwyczaić, wyczuć je.
Jak wyjaśnia autor, w projekcie nowego systemu egzaminowania dokładnie sklasyfikowano i zróżnicowano poszczególne błędy, przypisano im odpowiednią liczbę puntów. Chodzi o to, by osoba egzaminowana nie przekroczyła założonego limitu. Kardynalne błędy (tak jak obecnie) skutkowałyby natychmiastowym przerwaniem egzaminu.
Przeczytaj także: Dodatkowe sekundy na teście na prawo jazdy, ale i tak będzie niezła jazda
W Anglii i kilku innych krajach zachodnich system punktowy obowiązuje od dawna, a przy tym zdawalność jest wyższa niż w Polsce. Egzaminator jest niezwisły, nie krępuje go tak ściśle instrukcja.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje