Woda wylewa się z wypełnionego po brzegi kanału. Pola powyżej stacji pomp w Słońsku są zalane.
Według rolników tej katastrofie można było zapobiec.
- Stacja pomp w Słońsku działa jak tama. Z naszej strony jest kanał się przelewa, a z drugiej - jest płytki. Według naszej oceny kanał jest w stanie przyjąć wodę. Nikt jednak nie chce jej spuścić. Działa tylko jedna pompa - żali się pan Marcin.
Dotarliśmy do pisma z Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu, które tłumaczy sytuację nad Kanałem Parchańskim.
Wyczytaliśmy między innymi, że stacja pomp w Słońsku ze względu na występujące zagrożenia wystąpienia podtopień na gruntach położonych w gminie Dąbrowa Biskupia pracuje tylko jednym agregatem pompowym.
Urzędnicy tłumaczą, że woda mogłaby spływać szybciej, gdyby kanał był szerszy. Inwestycja taka jest zaplanowana. Najpierw jednak rolnicy mieszkający nad kanałem musieliby się zgodzić na wykup ziemi.
- Czy my jesteśmy gorsi od tych, co mieszkają po południowej części stacji pomp? - pyta Marcin Rutkowski z Szadłowic i od razu odpowiada: - My nie chcemy nikogo zalewać. Ktoś przespał moment pompowania. Gdyby w odpowiednim czasie woda została spuszczona, nikomu nie stałaby się krzywda.
Szerzej w piątkowym wydaniu inowrocławskiej "Gazety Pomorskiej" (28.01.2011)
Czytaj e-wydanie »