Wyjaśnił, że obecna flota satelitów rosyjskich, włącznie z tymi, które są własnością resortu obrony Rosji, liczy 161 urządzeń. – To zdecydowanie za mało, muszą ich być tysiące – roztaczał wizje Dmitrij Rogozin. Tłumaczył, że jeśli ten plan uda się zrealizować, to rosyjska flota satelitarna „będzie mogła przez 24 godziny na dobę obserwować teatr działań wojennych na Ukrainie”.
Roskosmos jeszcze w kwietniu zapowiadał, że po zerwaniu współpracy kosmicznej z USA i Unią Europejską przekieruje swoje zasoby na tworzenie systemów kosmicznych dbających o interesy obronne Rosji.
Ze względu na prowadzoną przez Rosję wojnę z Ukrainą Roskosmos zawiesił już realizację wielu projektów naukowych i badawczych, m. in. organizacji lotu na Księżyc.
– Dziś naszym najbardziej aktualnym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa naszego kraju i obywateli, a także realizacja najważniejszych interesów narodowych, związanych z kwestiami pogranicza, przede wszystkim ukraińskiego – uzasadniał Rogozin.
Szefa rosyjskiej agencji kosmicznej boli, że broniąca się przed rosyjskim najeźdźcą Ukraina, dzięki współpracy z USA, w zakresie dostępu do monitoringu satelitarnego i łączności satelitarnej bije Rosję na głowę.
W kwietniu Rogozin zagroził nawet założycielowi SpaceX i Tesli Elonowi Muskowi, że ten odpowie za wyposażanie Ukraińców w dane satelitarne oraz udostępnianie im środków łączności, opartych na technologiach satelitarnych.
Amerykański przedsiębiorca odpowiedział na Twitterze: „Na wypadek mojej śmierci w zagadkowych okolicznościach, wiedz, że miło było cię poznać”.
Źródło: Interfax. ru
