Praktycznie nie byłoby dnia, kiedy strażacy nie musieliby przywdziewać specjalnych kombinezonów i ruszać do boju z rojami owadów. - Wczoraj takich wyjazdów było cztery - wylicza aspirant Paweł Puchowski, z Państwowej Straży Pożarnej w Świeciu. - We wtorek - też 4, w poniedziałek - 10, w niedzielę - 3, w sobotę - 5 w piątek - 3 i czwartek - 7. Tak wygląda ostatni tylko tydzień pod względem wyjazdów do rojów owadów.
Co dzieje się z owadami schwytanymi przez strażaków? - Wypuszczamy je na wolność - odpowiada Puchowski. - Łapiemy je w foliowy worek, a później wywozimy w odludne miejsce, gdzieś do jakiejś parowy, czy lasu, aby tam mogły się zagnieździć.
Najczęściej owady wybierają sobie gniazda w pobliżu siedzib ludzkich. Na strychach, poddaszach, w altanach czy nawet domkach letniskowych. Zazwyczaj w pobliżu jest sad, gdzie dojrzewają owoce. - Na taką ilość owadów wpływa też wysoka temperatura - wyjaśnia aspirant Paweł Puchowski. - Im jest większa, tym owadów jest więcej. Owady są po prostu wtedy bardziej aktywne. Szukają miejsc, gdzie mogłyby żerować. A wiadomo, że teraz dojrzewają owoce w sadach, więc to jest idealny czas..
Szerszeń pod okapem
(karp)

Na zdjęciu ratownik Piotr Mąka w specjalnym kombinezonie ochronnym.
W ostatnim tygodniu strażacy wyjeżdżali 36 razy, by usuwać gniazda os, pszczół i szerszeni. Wysoka temperatura i dostatek pożywienia sprawiają, że owadów jest więcej.