Biorący udział we wczorajszym zdarzeniu, do którego doszło w Krzewinach, w gminie Warlubie, na długo zapamiętają ten dzień. To cud, że ofiar nie było więcej. Bo scenariusz mógł mieć znacznie bardziej tragiczny finał gdyby nie opanowanie kierowców i świadomość, że ta droga zwykle jest zaniedbywana przez drogowców.
Było kilkanaście minut przed godziną 9. Kierowca ciężarowego mana, jadąc z Kościerzyzny do Grudziądza, gdzie zawiózł zaopatrzenie do sieci sklepów Biedronka, zauważył stojącą na poboczu ciężarówkę. Nie wiadomo dlaczego jej kierowca akurat w tym miejscu zrobił sobie postój. Chcąc bezpiecznie ominąć auto prowadzący mana zjechał na lewy pas. Nie zauważył, że z naprzeciwka zbliża się skoda. Gdy zorientował się było już za późno, aby wykonać manewr mogący zapobiec nieszczęściu. - Była potworna mgła ograniczająca widoczność do kilkunastu metrów - mówili świadkowie zdarzenia. - Nikt nie jechał szybciej jak 60 km na godzinę.
Sczepione auta ślizgały się po drodze jeszcze 150 metrów. W tym czasie z obu kierunków nadjechały samochody. Ich kierowcy uznali, że jedyne co mogą zrobić, aby nie doszło do karambolu, to zjechać na pobocze. Szczęśliwym trafem żaden z nich nie został pociągnięty. Chociaż bliski tego był dostawczy mercedes. Na szczęście skończyło się tylko na urwanym lusterku i porysowanym boku.
Szklanka na drodze
- Podejrzewam, że dopiero po tym nieszczęściu odpowiedzialni za utrzymanie tej drogi wezmą sobie do serca swoje obowiązki - denerwował się Jerzy Budka, rozwożący towar do sklepów sieci Biedronka. - Jeżdżę tą trasą trzy, cztery razy w tygodniu i wiem najlepiej w jakim jest stanie. Rzadko kiedy jest posypana. Kilka kilometrów dalej, gdzie jest już województwo pomorskie, wygląda to zupełnie inaczej. Jadący przede mną kolega nie miał żadnych szans aby uniknąć poślizgu. Na drodze była szklanka. Gdy wyszedłem z szoferki żeby zobaczyć co się stało, nie mogłem się utrzymać na nogach. W takich warunkach żadne hamulce nie zdałyby egzaminu.
Co na to Zarząd Dróg Wojewódzkich odpowiadający za drogę? - Są stałe dyżury od godz. 4 do 22 i nie podejrzewam, aby ta droga była "dziewicza". Z pewnością jeśli była taka potrzeba przejechała po niej piaskarka - zapewnia Wojciech Klatecki, wicedyrektor ZDW. - Można precyzyjnie ustalić, o której godzinie to się stało ponieważ każdy samochód jest wyposażony w GPS, który umożliwia nie tylko lokalizację pojazdu, ale również określa przebieg trasy. Inną sprawą jest natomiast to, ile wysypano piasku. Być może za mało?
W tym może tkwić przyczyna problemów z jakimi spotykają się jeżdżący drogą 214. Aby obniżyć koszty, piaskarki mogą rozsiewać mniej żwiru niż potrzeba. - Postaram się to sprawdzić - zapewnia Klatecki. - To pierwszy taki sygnał.