Zielony Ład ma złagodzić zmiany klimatu, stąd ograniczenie chemii w uprawie roślin. Producenci muszą wracać do dawnych metod ochrony przed szkodnikami, a jedną z nich są tzw. uprawy współrzędne, zwane też okrywowymi.
Przygląda się im m. in. Instytut Ogrodnictwa w Skierniewicach. Dr Małgorzata Tartanus z Instytutu przedstawiła w KPODR Minikowo efekty tych badań.
- Są rośliny, które po trzech latach uprawy możemy polecić. Aksamitka działa niekorzystnie na rozwój nicieni. Poziomka, mięta, przywrotnik pospolity, nasturcja, dynia skutecznie powstrzymały wzrost i obecność chwastów, ale najlepsze efekty w tym zakresie dała mięta pieprzowa.
Dr Tartanus zwraca uwagę, że tłumienie chwastów to tylko jedna z korzyści stosowania upraw współrzędnych:
- Zwiększają bioróżnorodność, przywabiają pożyteczne owady, zapobiegają erozji gleby i wymywaniu składników pokarmowych. Mają też walory dekoracyjne i mogą być źródłem dodatkowego dochodu. Jeśli osiągniemy tylko jedną czy dwie z powyższych korzyści, to już będzie plus.
Skuteczność upraw okrywowych jest znana rolnikom z ogrodów ich babć, które rzodkiewkę zacieniały grochem, a czosnkiem odstraszały mszyce, gąsienice i chrząszcze.
- To stara wiedza, w którą wierzę, ale została zapomniana, bo zastąpiły ją inne metody – mówi Iwona Szczukowska z gospodarstwa ogrodniczego w Rudkach koło Pruszcza.
- Wprowadzanie nowych metod czasami będzie niemożliwe, np. w starych sadach ze zorganizowaną komunikacją. Przejazd dla ciągników jest niezbędny, może zabraknąć miejsca na zioła. To pomysł, po który ludzie będą musieli sięgać, ale głównie w nowo zakładanych sadach – uważa Jacek Pamuła, sadownik spod Świecia.
Naukowcy przypominają, że najlepiej łączyć rośliny o płytkim i głębokim systemie korzeniowym, żeby nie rywalizowały ze sobą o wodę. Że sadzenie obok siebie roślin z tej samej grupy, np. ziemniaków i pomidorów nie jest dla nich korzystne. I że należy brać pod uwagę wielkość uprawy okrywowej, bo rośliny nie powinny konkurować o miejsce.
